Dziś my potrzebujemy kciuków.
Galwin wczoraj na kolacje dostał szyje indyczą. W nocy wymiotował. O 6 znowu. Położył się przed domem i nie chciał wstać. Na alarmie pojechaliśmy do klinki. Natychmiast dostał kroplówke i miał robione usg. Szyja nie do końca się strawiła. Znaczna jej część jest jeszcze w żołądku. Wet powiedział, że to pierwszy stopień do skrętu żołądka. Galwin dostał jeszcze leki przeciwbólowe i coś jeszcze (bodajże rozkurczowe). Teraz śpi spokojnie. Jeżeli będzie miał obfite lub zabarwione jakoś wymioty, jeżeli będzie kaszlał, jeżeli śluzówki zmienią kolor lub brzuch będzie wzdęty mamy natychmiast dzwonić i przyjeżdżać. Będzie miał wtedy rtg i operacja

Ja glupia myślałam, że kości będą dla niego dobre.. Już za długo mieliśmy spokój








Trzymajcie kciuki... Błagam...

