Nie mam stałego dostępu do sieci w domu, a do tego większość czasu jednak trzeba być z Amber, bo jest szalenie pomysłowa jeśli idzie o próby ściągania kołnierza.
Ma wygolony b. duży odcinek ciała - pół piersi z przodu, pół boku, cała łapa - a że to pies, który odsłonięte miejsca liże tak długo aż doprowadzi do stanu zapalnego (autentyk z okresu podawania bonharenu dożylnie), to minimum miesiąc będzie albo kołnierz, albo ubranko. Bardzo milutką skórę ma

Powoli się odnajduje w sytuacji - bała się kłaść i wstawać z tą łapą, była bardzo ostrożna, jak stanęła to stała póki się jej nie kazało położyć, teraz już powoli zachowuje się bardziej naturalnie. Nie ma opcji puszczenia ze smyczy chociaż na chwilę, bo łapa z bandażem idzie w górę, a reszta niesie psa biegiem. Na razie większą część czasu śpi, no i strasznie głodna się zrobiła

Dostaje silne nlpz, ale chyba z dobrym skutkiem, bo nie widać żeby ją szczególnie bolało.
Rokowania... dr Mederski powiedział, że nie powinno się odnowić. Kość jest osłabiona, złamać się może nadal, więc "chociaż" 2 miesiące suplementacji plus środki uspokajające i ścisłe ograniczenie ruchu, bo sam już po pierwszej chwili powiedział, że widzi że pies nadaktywny i z tych skaczących.
Za tydzień będzie musiała jechać do Grudziądza na kontrolę, wtedy albo za dwa tygodnie można wyjąć szwy z barku, potem rtg za miesiąc, ale może być już w Toruniu.
Postaram się wrzucić jakieś zdjęcia, jak dostanę aparat z powrotem.
Dziękuję wszystkim dzięki którym możliwa była operacja, ogromnie!