Jesteśmy, jesteśmy.
I dalej nic nie wiemy.
Opuchlizna na łokciach minimalna, za to po obejrzeniu filmików i ponownym ( chyba pół godziny trwało ) badaniu psa ustalono " a może to jednak bark " i " a może lewy ".
Czyli jesteśmy dalej w czarnej dziurze niż byliśmy
Opcje są 3 :
- rehabilitacja
- masaże
-rezonans
Rezonans wydaje się najsensowniejszy, z tym , że jedna strona kosztuje 900 zł a dwie 1500 zł i to pod warunkiem, że wytrzyma tak długą narkozę.
Dodatkowo z kulawizna jest znacznie lepiej , a z żołądkiem znacznie gorzej ( po lekach, przeciwzapalnych, choć Taube zmieniła jej na ponoć najdelikatniejsze możliwe ).
Wczoraj był kryzys; wymioty i niekończące się biegunki. Dzisiaj jest lepiej. Właśnie gotuje kleik ryżowy i zobaczymy czy go zje. W każdym razie, w tym stanie na żadne badania pod narkozą się nie zgodzę wiec i tak musimy czekać, obserwować i kręcić filmiki....
Mam jeszcze pytanie - od czasu podania leków przeciwzapalnych pies zaczął się slinić. Normalnie kapie jej z pyska . Zęby ok, paszcza ok. Dostała proprazol, jak na razie nie pomógł. Maciej jakieś pomysły?