Daroplastyka to zabieg polegający na tym, że wet pobiera z talerza miednicy wióry kostne - skrobie normalnie kość, a potem te wiórki układa wokół główki kości udowej. Chodzi o to , żeby te wiórki oblały się kością i spowodowały, że staw będzie ciaśniejszy i nie będzie ulegał wywichnięciu.
Robi się w związku z tym urocze golenie tyłeczka psa - z pozostawionym irokezem na kręgosłupie
oraz dwa nacięcia skóry po każdej stronie - jedno do pobrania wiórów , a drugie do główki kości udowej, żeby je tam umieścić.
Pies tego samego dnia jest w domu.
Brunek przez pierwsze 4-5 dni prawie nie wstawał - a już wychodzenie na siku - nie ma mowy... My robiliśmy ten zabieg późno bo w wieku 12 m-cy więc był już dużym i ciężkim egzemplarzem.
Po 5 dniach człapiąc pierwszy raz wyszedł na siku. A jeśli chodzi o wychodzenie - to ZERO schodów więc mamy zbudowany podjazd jak dla wózków
Po 1 m-cu zdjęcie rtg kontrolne, a do tego czasu klatka i wyjścia tylko na siku.
Potem ocena wet jak wygląda ukostnienie. U nas było słabo , więc znowu 2-gi m-c klatki i ograniczenia na spacerze i znowu zdjęcie.
Dlaczego taka decyzja- po pierwsze coś musieliśmy zrobić bo z dnia na dzień pies coraz gorzej chodził , nie mógł wstać piszczał , kulał i przewracał się...
Najpierw zaproponowano nam pectinectomię ale po konsulacjach z kilkoma innymi wetami , stwierdzili, że nie ma to sensu , bo nic to nie da...
Na ucięcie głowy kości udowej było naszym zdaniem za wcześnie bo to jest rozwiązanie ostateczne- ucina się raz i koniec - zawsze to możemy zrobić kiedy już będzie bardzo źle.
I wtedy trafiłam na bardzo skąpe info na innych forach dot. np owczarków o daroplastyce.
Okazało się , że specjalizuje się w tym Wrocław - od nas kawał, ale czego się nie zrobi, żeby psiny nie bolało! Wet zdecydował się operować pomimo wieku i zaawansowania choroby i poszło.
