przez Martynaa » 2012-05-30, 18:40
Nasza Britusia przeszła ciężkie chwile. Długo nie wiadomo było co dzieje się z łapką. Wet do którego chodzimy od jej urodzenia podejrzewał najpierw problemy stawowe a potem jak zaczęła krwawić z lapki, że coś miała wbite. Problem był w tym, że nie widzieliśmy momentu urazu tej łapki i nie wiadomo było od czego zacząć. Po 2 tygodniach łapkę prześwietlono i okazało się że kość w palcu jest złamana i rozszczepiona. Wyjścia były dwa albo usunąć palec albo operować bez gwarancji że kość się zrośnie i że w końcu i tak po raz drugi trzeba będzie ją uśpić i palec uciąć . Decyzja należała do nas, a że jest to bardzo trudna decyzja to chyba nikomu nie muszę tłumaczyć. Pojechaliśmy na konsultację do doktora Fabisza z Chorzowa, który podjął się operacji palca. Britka w palcu ma dwa nity scalające, założoną szynę tak, żeby palec miał dojście powietrza i czekamy...... Byliśmy dwa razy na kontroli i na razie jest ok. Britka bierze antybiotyk i metronidazol. W piątek będzie tydzień od operacji i znowu będziemy na kontroli. Proszę wszystkich o kciuki bo nie chcę myśleć o tym co będzie jeżeli coś zaczęło by się źle goić.