Kciuki zdecydowanie pomagają.

Santtu zjadł ładnie śniadanko, po gorączce nie ma śladu, dostałam opiernicz słowny za niezabranie go na spacerek ( nie wychodzi bo za bardzo nożyny mu się do tej pory plątały, a obie z córką chorujemy i robimy za słabeuszy). Dziś od rana interesuje się zabawkami i kotami ( nie które tak fajnie się goni:-D ). Generalnie wizualne odrodzenie, zobaczymy jak wyjdą badania kontrolne po zakończeniu leczenia, ale na ten moment wydaje się że najgorsze jest za nami.
Podobno pojawiła się szczepionka przeciw babeszji, ale jak na razie firma nie przeprowadziła szkoleń dla wetów, a przynajmnie p. Agnieszka o takwym nie słyszała. A są pewne, dość znaczące niejasności w stosowaniu.
Aniu, młody był zabezpieczANY.