przez Mika » 2011-04-11, 14:47
Niemal dokładnie co do dnia od pierwszego razu, Redus został dziś zdiagnozowany z babeszjozą. Całe szczęście jestem już wyczulona na objawy, a że Redzio generalnie nie choruje wiedziałam, że brak apetytu ( totalny), niechęć do poruszania się, duże problemy ze wstawaniem i osowiałość mogą znaczyć, że jest problem. Gdy wczoraj wieczorem wyciągnęłam go na siusiu do ogrodu ( tak, gdyby mógł, to by chyba leżał wczoraj cały dzień ! ), nałapałam siuśków w starą emaliowaną chochlę ( patent kogoś z forum, świetny!). Kolor moczu przypominający mocną herbatę był gwoździem do...no, do mocnej decyzji, że o świcie meldujemy się u weta. Tak też zrobiliśmy - pan doktor ( ten, co operował i leczył naszą Berenikę) wątpliwości nie miał. Babeszjoza. Całe szczęście, tylko płytki krwi słabo , reszta przyzwoicie. Jutro powtórka zastrzyków, potem leki do paszczy i kontrola za 2-3 tygodnie. Poprzednio leczenie było wzorcowe, wyleczenie całkowite. Mam nadzieję, że i teraz tak będzie, zwłaszcza, że jak ugotowałam Redziowi lekki ryżyk z kurczaczkiem i marchewką to został pożarty bez grymasów. Przez moment podejrzewałam go o symulację, celem wymuszenia gotowanego, ale braku humoru i sztywności stawów nawet wybredny Redus by nie udawał. Przy okazji dowiedziałam się, że nie ma 100% metody na kleszcza,że nie można łączyć obroży kiltex z innymi środkami, że zabezpieczać oczywiście trzeba, ale zawsze może się cholerstwo trafić i że wprowadzona na rynek w tym roku szczepionka na babeszję ogranicza tylko nieco śmiertelność zarażonych psów, nie chroniąc przed samym zachorowaniem. Uff, ostatnio nie wychodzę od wetów: kotka z uszkodzonym kolanem, koń z przeziębieniem i podejrzeniem alergii ( juro przychodzą wyniki), teraz pies...Nie mogę się doczekać, kiedy córka skończy weterynarię - przynajmniej koszty utrzymania zwierzyńca się zmniejszą...