przez Natalia i Galwin » 2013-05-02, 14:07
I nas to spotkało... Wczoraj wróciliśmy o 19 ze spaceru z wesołym i radosnym psem, o 22 Galwin trząsł się i nie mógł oddychać. W środku nocy niestety ciężko o dobrego weterynarza, w związku z tym odpowiednią pomoc otrzymał dopiero rano - test na boreliozę wyszedł dodatni, na babeszjozę ujemny, aczkolwiek nie wiemy czy był robiony rozmaz (a że weekend majowy to sami wiecie). Badania krwi nie były jeszcze złe - erytrocyty w dolnej granicy, kreatynina, mocznik w normie.
Z objawów oprócz wysokiej temperatury (39,8C) Galwin ma brunatny mocz, z siusiaka kapała mu krew w nocy, pojawiło się w nocy rozwolnienie i wymioty. O godzinie 10 dostał dożylnie leki na boreliozę oraz na babeszjozę (mimo,że wyszła negatywnie wszystkie objawy wskazują na babeszję).
Jest bardzo apatyczny i nie chce pić.
Z tej strony muszę serdecznie podziękować naszej pani weterynarz, która mimo wolnego przyjechała nam pomóc. Nie spotyka się czegoś takiego często.
Muszę Was prosić o mocne kciuki i pozytywne fluidy. Wiem, że jest źle.