Historia powikłań pokleszczowych u Dudusia

Na szczęście już za nami, ale chciałabym przybliżyć Wam, tak na wszelki wypadek, co się działo. Może, nie daj bóg, komuś się przyda.
W Niedzielę Wielkanocną wieczorem Duduś dostał bardzo wysokiej gorączki (jak zwykle wtedy, gdy najtrudniej o weta
) - szybka akcja, lecznica całodobowa na Puławskiej i wynik - babeszjoza. Wyniki krwi nawet nie tragiczne, lekka anemia itd. Do czwartku wszystko szło ku lepszemu, pies odzyskiwał radość życia. Odstawiono mu kroplówki, lek przeciwzapalny. W piątek rano nawet przyniósł szarpak do zabawy. O 12tej wyszłam z dzieckiem na spacer zostawiając w domu zdrowiejącego psa. O 14tej zadzwoniła do mnie starsza córka, że Dudusiowi coś dziwnego dzieje się z tylą łapką. Pogoniłam do domu i faktycznie - pies zaczął jakoś tak przedziwnie zawijać stopę do środka. Po godzinie zawijał już coraz bardziej - w te pędy do weta osiedlowego (błąd). Niestety lekarz orzekł, że to może być wynik anemii (??) i osłabienia, więc pobrał krew do badania i podał lek przeciwzapalny. Ewentualnie kręgosłup, bo mięśnie osłabły i ujawniło się coś co było. Kazał obserwować. Po powrocie pies zawijał już całym tyłem i coraz gorzej się poruszał. Konsultacja z niezawodną dr Neską - faktycznie moze być dysk, trzeba prześwietlić. Umówilismy się na rano w sobotę do jej lecznicy. Rano pies miał już problemy tez z przodem - ledwo się trzymał na nogach, sikał na leżąco.. Przeswietlenie nic nie wykazało, kręgosłup w stanie bardzo dobrym, za to problem z żołądkiem (stan zapalny - rozwiązany dylemat czemu Dudus tak często zre trawę..) Wetka (nie dr Neska) doszła do wniosku, że to musi być z bólu brzucha...
Dostał inny antybiotyk, bo poprzedni okazał się baaaaardzo słaby i miał słabe spektrum. Wyniki krwi okazały się być baaardzo dobre - anemii żadnej, próby wątrobowe podwyższone, no ale była babeszja, tylko zadziwiający był wzrost leukocytów, a przecież pies od prawie tygodnia był na antybiotyku.. Pojechaliśmy do domu.. Pies przestał nie tylko zupełnie chodzić, ale niestety też samodzielnie sikać.. a to już jest stan zagrażający życiu.. Na domiar złego zaczął się krztusić.. Jak łatwo się domyśleć kolejne byłyby pewnie mięśnie oddechowe. Był sobotni wieczór - w te pędy zabralismy psa do najbliższej całodobowej lecznicy na cewnikowanie. Była to ta sama lecznica, w której zdiagnozowano babeszje.. Tylko lekarz inny. I to ten inny lekarz uratował zycie Dudusia, bo widząc jego stan podał mu steryd. Co prawda w ten sposób nie bylismy w stanie znaleźć przyczyny jego stanu, bo zeby stwierdzić co mu było powinnismy pobrać płyn rdzeniowo-mózgowy, a po podaniu sterydu wynik nie byłby pewnie wiarygodny, ale pies zyje! Dostał dosyc dużą dawkę sterydu i zalecono mu konsultacje u neurologa ( w końcu!!), bo problem był ewidentnie neurologiczny. Następnego dnia koło południa pies zaczął samodzielnie sikać!!!! Dr Neska poleciła nam wet neurologa - dr Kaczmarską i dzięki jej za to, bo Dudek trafił w doskonałe ręce. Dr Kaczmarska stwierdziła u Dudusia "zapalenie OUN - w rozpoznaniu różnicowym należy brać pod uwagę w pierwszej kolejności reakcję zapalną immunologiczną, w drugiej kolejności boreliozę czy odkleszczowe zapalenie mózgu i opon. Postawienie rozpoznania wymagałoby diagnostyki w postaci badania płynu, ewent. PCR; serologia po sterydoterapii jest niezasadna." Leczenie - dalsza sterydoterapia, do tego doxycyklina jak przy boreliozie i leki wspomagające żołądek i wątrobę. Po tygodniu pies już chodził, sikał, a po dwóch znowu wskakiwał na łóżko
Oczywiście sterydoterapia nie pozostała bez wpływu na organizm
- wątroba bardzo dostała w kość, a pies stracił chyba większość mięśni - z 14 kg grubaska zostało obecnie 11 i pół, co akurat nie jest może takie złe
Po miesiącu w badaniu nie ma zmian neurologicznych a my pozbywamy się sterydu i leczymy wątrobę.
Podpytałam też Panią Doktor jak to jest z tymi snap testami, które wszyscy tak chwalą i tak często wykonują - mnie zastanawiało czemu u ludzi diagnostyka jest tak trudna, a u zwierzat razd, dwa trzy, snap test i wszystko juz wiadomo.. Otóż według Pani Doktor te testy sa mało wiarygodne - sa często fałszywie dodatnie, bo pokazuja tylko kontakt z czynnikiem chorobotwórczym a nie faktyczny stan chorobowy. Musze się temu przyjrzec dokładnie.
Duduś (ogonkiem próbował ruszać, nawet jak nic innego juz nie chciało działać) - jeszcze było kiepsko..
https://www.youtube.com/watch?v=hWroVTe1dh4
A tu już lepiej
https://www.youtube.com/watch?v=_ftyAtRHw30
W Niedzielę Wielkanocną wieczorem Duduś dostał bardzo wysokiej gorączki (jak zwykle wtedy, gdy najtrudniej o weta





Po miesiącu w badaniu nie ma zmian neurologicznych a my pozbywamy się sterydu i leczymy wątrobę.
Podpytałam też Panią Doktor jak to jest z tymi snap testami, które wszyscy tak chwalą i tak często wykonują - mnie zastanawiało czemu u ludzi diagnostyka jest tak trudna, a u zwierzat razd, dwa trzy, snap test i wszystko juz wiadomo.. Otóż według Pani Doktor te testy sa mało wiarygodne - sa często fałszywie dodatnie, bo pokazuja tylko kontakt z czynnikiem chorobotwórczym a nie faktyczny stan chorobowy. Musze się temu przyjrzec dokładnie.
Duduś (ogonkiem próbował ruszać, nawet jak nic innego juz nie chciało działać) - jeszcze było kiepsko..
https://www.youtube.com/watch?v=hWroVTe1dh4
A tu już lepiej
https://www.youtube.com/watch?v=_ftyAtRHw30