odświeżam troszeczkę by zdać relacje z naszego doświadczenia porodowo-pępowinowego
ale na początek mały wstep
Jako że Dalmisia przepuklinę pępkową miała "zaszczyt" posiadać pilnie studiowałam wszelkie naukowo-ksiązkowe doniesienia i zalecenia na ten temat. Teorii jest podobno kilka:
1, źle zaopatrzona pępowina (zbyt krótka lub zbyt długa, prawidłowo wg zaleceń wetów i książek powinna być podwiązana na długości mniej więcej 1,5cm, nie powinna być jednak dłuższa niż 2cm)
2. około 4 tygodnia życia maluszki zaczynają jeść pokarmy stałe co powoduje większe niż do tej pory napięcie powłok brzusznych co w konsekwencji może prowadzić do rozluźnienia słabego jeszcze ...nazwę to "połączenia okołopępowinowego" - im bardzieiej żarłoczne maluchy tym wieksze prawdopodobieństwo PP.
3. wada genetyczna
Bilans miotu w Dziemionnej:
Przepukliny pępkowe sztuk 2 - obie w momencie pojawienia się były mniejsze niż średnica mojego małego palca (u ręki

) - nie powiększały się. Wg weta przepuklinki nie nadawały sie do zabiegu. Teraz praktycznie są ledwo wyczuwalne (12 tygodni).
teoria pierwsza - obalam : szczeniaki z przepuklinkami miały odpowiednio (książkowo) opatrzone pępowinki (1,5cm). Dwa inne szczeniaki z racji na sytuację podczas porodu, pępowinki miały opatrzone blisko brzuszka(wiązane) - przepuklinek brak.
Wszystkie pępowinki poza dwoma wiązanymi - zakleszczone
teoria druga - obalam: największe żarłoki przepuklinek nie miały.
na temat trzeciej teorii niczego nie jestem w stanie powiedzieć - Amerykanie też sie nad tym podobno głowią
Nie wiem jakie inni mają doświadczenia , co zaobserwowali, chętnie sie dowiem
