Od razu przypomniał mi się przypadek Barbla i byłam pewna, że mi suka odchodzi. Zatoczyła się, padła na bok i oddech prawie ustał. Wzrok zamglony. Byłam w szoku.
Na szczęście po chwili oddech stał się normalny, zaczęła ziajać. Po jakiejś minucie do dwóch pozbierała się i chciała dalej iść na spacer. Bardzo była zdziwiona, że zawróciłam w stronę domu

No i zaczęło się. W poniedziałek nasz wet domowy. Zbadał jak umiał, odesłał do kardiologa z podejrzeniem problemów sercowych.
We wtorek epizod się powtórzył. Wieczorne EKG, prócz kilku dodatkowych wzbudzeń, nie wykazało nieprawidłowości. Kazali przyjść w piątek na echo serca. W międzyczasie pobraliśmy krew na badanie w Idexie. Wszystko w normie, prócz lekkiej anemii. Cukrzyca wykluczona.
We środę rano znowu powtórka z rozrywki, więc wieczorem miała podane już leki nasercowe, bo nasz wet podejrzewał kardiomiopatię rozstrzeniową. Dostawała Cardiosure.
W piątek echo serca wykazało serce zdrowe. Miała USG śledziony, bo podobno guzy na niej potrafią dawać objawy sercowe. Śledziona czysta. Dostała na wszelki wypadek karsivan na dotlenienie serca i mózgu.
Zalecenie, żeby jechać do neurologa, bo te "zasłabnięcia" to mogą być ataki padaczki.
Jednakże od kiedy Asta dostaje te leki nasercowe, to żaden atak się już nie powtórzył.
Suka w świetnej kondycji, chociaż od kiedy się o nią tak zaczęliśmy troszczyć, to już sama egzekwuje swoje przywilije: śpi w mieszkaniu na kanapie, albo i w ŁÓŻKU




Jednym słowem u nas trochę straszno, a trochę śmieszno

W sobotę jadę do Opola, do doktora Tarki na ogólną diagnostykę biorezonansem. Nie ma sensu szukać po omacku. Jeśli jest jakiś problem, to trzeba go szybko zlokalizować, a jak będziemy sprawdzać psa "po kawałku", to może to zabrać sporo czasu.