Bianka miała cesarkę w sobotę.
W niedziele wieczorem zaczeła głośno oddychać, miała spłycony i przyspieszony oddech, a czasami oddychając aż charczała.
Byłam u weterynarza: gardło ok, serce też, osłuchowo super, temperatura normalna, apetyt jest, czynności fizjologiczne w normie. Wodę pije.
Weterynarz powiedział, że jest zdrowa i nie wie dlaczego tak charczy.
Obniżyliśmy temperaturę w domu.
Zauważyłam poprawę jej samopoczucia, ale cały czas wg mnie to nie jest jeszcze w normie.
Czy ktoś z Was spotkał się z takim przypadkiem- czy to tak może być?