hmmmm dla mnie problemem również są psy,ale nie zawsze. Mamy po drugiej stronie ulicy za płotem ONkę. Benio ją uwielbia, i uwielbia pędzić z nią wzdłóż płotu. Zawsze musi do niej pdobiec. Udaje nam się odwrócić jego uwagę smakołykiem z kieszeni- łakomczuch to niesamowity.
Przyznaję się, że raz zdażyło mi się zareagować zbyt porywczo, i wymierzyłam mu klapsa. Sytuacja była następjuąca - wzięłam psa "bez smyczy" na spacer, ładnie szedł koło mnie, w jedną stronę udało mi się odwrócić jego uwagę smakołykiem. Polatał po polu, wracamy. Jak dochodziliśmy do naszego skrzyżowania, gdzie jest ONka, Benek nagle się zerwał i dzikim pędem do niej poleciał. Nie pomogły wołania, próbowałam do niego podejść,ale czmychnął mi, bo za kolejnym płotem był o wiele ciekawszy coccker spaniel

Uciekł mi w szaleńczej zabawie aż na ulicę, za dom......

Byłam tak wystraszona o niego i wściekła, a krzyk nie pomagał... cóż, poszłam po niego, pies nic, dalej ucieka w szalonej zabawie, z powrotem do ONki

Jak na niego wrzasnęłam, oczywiście w uniesieniu dostał klapsa, był przerażony i usiekał ode mnie, na szczęscie chwilę wcześniej zapięłam go na smyczy i nie mógł przede mną czmychnąć. Oczywśicie po chwili zdałam sobie sprawę, że może ten klaps był niepotrzebny,że za mocno się uniosłam.... ale od tego momentu Beniasty przybiega na każde zawołanie
Mało tego, myślałam,że może będzie miał uraz,ale gdzie tam, z radością daje sie zapiąć na smycz, a nie daj boże szukam czegoś w kieszeni, to mało nie oszaleje czy mu nie dam smakołyka
Mój wniosek z tego przynudzania mojego jest taki - jak macie łasucha, to tylko smakolyki,może troszkę podniesiony głos? U nas czasem skutkuje też "nie wolno, nie idziemy doi pieska".....
Dużo dało nam szkolenie, gdzie było 10 psów i Benek musiał umieć skupić na nas swoją uwagę. Na początku byliśmy załamani tym, jak się zachowywał - szalał na widok innych psów, chciał się z nimi bawić, zdecydowanie dłużej trwało skupianie uwagi na nas... ale pod koniec szkolenia byliśmy w szoku, już wiedział, że nie może zinnymi pieskami,tylko jak pozwolimy, a postępy w nauce robił już potem zdecydowanie szybsze. Może to był troszkę też nasz błąd, bo wzięliśmy go jak miał 12 tygodni....Ponoć jak się bierze psa jak ma ok 8 tygodni to bardziej się przywiązuje do właścicieli,a jak później (12-13 tygodni) to do psów....
Może wybierzcie się z Ramzesem po prostu na szkolenie?? Takie zwykłe, pierwszy stopień PT.... jak dla mnie było to zbawienne dla nas i dla psa...
Dobra,już nie przedłużam, pozdrawiam i powodzenia życzę :)