
Oto GRANDA... Princess Lovely Lady Stoplandia... znaczy się księżniczka z Zakopanego

Córka pięknego Czecha Ciro Haf z Jundrova oraz mądrej i niezwykle opiekuńczej Alexandretty Tasmańska Elitte.
Krótko mówiąc - góralka

Granda bez wątpienia ma predyspozycje na psa obronnego - po pierwszej wspólnie spędzonej nocy zrobiła Qpę wielkości anakondy i próbowała mnie przed nią obronić metodą "przez obszczekanie i pożarcie" tejże

Żeby nie tłumić jej obronnych talentów zakupiłam stosowny gadżet

Granda jak na góralkę przystało głosik ma nieziemski, o czym uznała za słuszne poinformować dalsze i bliższe sąsiedztwo już pierwszej nocy spędzonej u nas. I czyni to nadal nocą ciemną, ku rozpaczy mojej i rzeczonych sąsiadów.
Granda również temperament ma iście góralski - na pierwszym spacerku pogoniła... bullterriera

Granda kradnie. Kradnie skarpety, pendrive oraz suche bułki. Kradnie też banknoty

Granda doprowadza do rozstroju nerwowego moją kotkę Fionę, która to bidusia od dnia przybycia suni myli moją sypialnię z kuwetą


Granda pożarła moją plantację bazylii, czym przyczyniła się do upadku mojej kuchennej reputacji na najbliższe kilka tygodni.
Granda się przepoczwarcza. W ciągu dwóch tygodni z puchatej kulki zrobił się z niej - jak to poetycko określił mój małżonek - "szczurzy ryj"


Granda powoli zapełnia potworną pustkę po naszej ukochanej Bercie (*) i z każdym kolejnym kilogramem jak i kolejną destrukcyjną działalnością coraz lepiej jej się o udaje

A poza tym, że jest śliczna i sympatyczna, że jest mądra, że jest hałaśliwa i upierdliwa, jest... po prostu MOJA i non stop przy mnie.
Dość gadania teraz foty!
Taka była w wieku 6 tygodni:

Taka była jak z nami przyjechała do domu (9tygodni):

Taka jest teraz (11 tygodni):






--------------------------------------------------------
poniżej posty przeniesione z wątku powitalnego
--------------------------------------------------------
Kochani! Jestem!
A w zasadzie JESTEŚMY już w komplecie





Cudem dotarliśmy wczoraj wieczorem do domu. Piszę cudem bo opuszczaliśmy domek Grandy w deszczu, śniegu i mgle takiej że oko wykol

Ale po ośmiu długich godzinach, które Mała Góralka (mała... akurat... ponad 9 kilo) pięknie przespała dojechaliśmy - a i owszem jak tu niektórzy insynuują - pijani szczęściem do domu

Wy tu na mnie psy wieszacie, że się nie odzywam, a ja z "pijanym" kierowcą miałam przyjemność wracać



No może na razie nie wszyscy...
Fiona pokazała że potrafi wyglądać jak wiewiórka - szczególnie od strony ogona

Zaś Poldek... hmmm... Poldek to nawet w ramach pełnego oburzenia, że nie ustalano z nim takich zmian w menażerii, demonstracyjnie odmówił korzystania z kuwety


Fionę ciekawość zżera, ale na zasadzie chciałabym a boję się



Zaraz zabieram się za płodzenie galerii.
Granda właśnie grzecznie śpi (wreszcie




A póki co kilka fotek na rozgrzeweczkę:
Jeszcze w domku rodzinnym Grandy gdzie mieliśmy przyjemność nocować (już razem z małą):

Całkiem pijana Pańcia


Letko chycone obie młode


Noski noski eskimoski


Granda w całej swej okazałości cudnej


Tęskniąca za mamcią i rodzenstwem nieco




No i żeby nie było watpliwości że pojechała z nami - w drodze do nowego domciu... ufff
