No dobrze, to trochę więcej informacji o Dafo, na razie to co dowiedziałam się od właścicieli:
- jak jest w domu, to na dźwięk dzwonka nie szczeka, niemałe było nasze zdziwienie jak pierwszy raz pojechałyśmy do niego z Vitką, dzwonimy a tu cisza, moje to na najmniejsze puknięcie szczekają, jednak jak widzi coś za oknem interesującego, albo inne szczekające psy to od razu głośno szczeka, jak zachęca moje dziewczyny do zabawy tez szczeka, na konie tez szczeka - już to sprawdziliśmy,
- jest przyjazny do ludzi, chętnie do wszystkich podchodzi i chętnie się przytula, daje głaskać,
- zna podstawowe komendy: siad, łapa - nie był na żadnym szkoleniu, inne komendy wychodzą mu dużo gorzej, widać brak konsekwencji w domu, myślę, ze spowodowany olbrzymią miłością do psa,
- jest przyjaźnie nastawiony do innych zwierząt - do moich dziewczyn aż za bardzo, próbuje je podwąchiwać, co wcale im sie nie podoba, a jak warczą na niego, to on i tak nie przestaje, jedyna Benia jakoś lepiej toleruje jego amory, co nakręca go do próby obskakiwania jej, a wtedy to ona już sie nie zgadza, zresztą my tez nie - niemniej na pewno trza mu ciachnąć klejnoty, bo nakręcony jest bardzo
za kotem chciał gonić, ale mój Kazimierz jest inny niż wszystkie koty, więc Dafo tez próbował go wąchać, nie reaguje w żaden sposób agresywnie na niego, jest zaciekawiony co to za zwierzę
- Dafo był wzięty z pseudohodowli jak miał pół roku, mieszkał w klatce z amstafem, od początku bał się pić wody z miski, natomiast pije ją z wiaderka, jedzenie je normalnie z miski
- bardzo grzecznie jeździ w samochodzie
- Dafo kiedyś kulał na tylną łapę, stąd tez zastanawiam się czy przy okazji wizyty weterynaryjnej nie cyknąć mu fotki bioderek
Noc minęła w miarę spokojnie, znaczy Dafo spał w salonie, dziewczyny z nami w sypialni, właściwie Dafo nie spał, był czujny, chodził, oglądał świat za oknem, gdzieś około 2 w nocy zaczął szczekać - myślę, ze moje koty chodziły po podwórku, na następną noc zasłonię mu okno. Na zawołanie, żeby był cicho - uciszył się i spaliśmy dalej, choć słyszałam, ze się kręci. Rano szczęśliwy jak wstaliśmy, z dziewczynami na spacerze grzecznie, mam wrażenie, ze trochę mu za krótko było (nie chciał wracać do domu), sprawdza wszystkie zapachy na podwórku. Nie odchodzi daleko, ale tez nie przychodzi tak od razu zawołany, dlatego na razie biega na lince.
nie wiem czy dziś dam radę, ale jutro postaram się wrzucić jakieś nowe fotki. Dziś jest pod opieką mojego męża, bo ja cały dzień w pracy niestety. Dostał zlecenie robienia zdjęć jak się uda
