W zasadzie dużo na ten temat powiedzieć nie mogę. Misiek po prostu zasnął, objawów żadnych, był pod stałą kontrolą weterynaryjną. 2 godziny wcześniej zjadł pełną miskę jedzenia, bawił się - jak zawsze. W życiu bym nie pomyślała że cokolwiek może się dziać. Był 31 sierpnia, ok 9:00 dosłownie na godzinę pojechaliśmy na targ po mięso na obiadek dla niego. Kiedy wróciliśmy spał [*] Sekcji nie było, za wielki stres, nie mogliśmy poradzić sobie z faktem że go nie ma, co dopiero że trzeba będzie go jeszcze "pokroić". Jak mówiłam nie było objawów, nikt nie był na to przygotowany. Teraz żałuję, że nie było sekcji... przynajmniej bylibyśmy świadomi co się działo i wynieśli z tego coś na przyszłość. Ale czasu nie cofniemy.
Miałam napisać o tym w dziale TM, ale nie mogłam się zebrać w sobie. Bardzo nam wszystkim go brakuje, pustka okropnie daje się we znaki. Był najlepszym przyjacielem na świecie, moim oczkiem w głowie, zawsze przy mnie.
MOZZY z Leśnego Potoku 19.05.2010 - 31.08.2012 [*]
[rimg]

[/rimg]
[rimg]

[/rimg]
"Panie Boże, nie jestem aniołem,
dziś niewielu jest takich na świecie,
może ci, co na ziemskim padole
pokochali zwierzęta i dzieci.
Panie Boże, powiedziałeś „Proście”,
rzekłeś „Proście, a będzie wam dane”…
Wiesz, że wczoraj po Tęczowym Moście
szedł do Ciebie mój pies ukochany?
Panie Boże, poznasz go z łatwością,
miał sierść jedwabistą, cztery łapki, ogon,
proszę, o Panie, zawołaj go głośno,
bo miał w zwyczaju nie słuchać nikogo.
Panie Boże, nie proszę dla siebie,
znajdź mu jakąś osobę przyjazną,
by głodny i smutny nie był i żeby
przy kimś bezpiecznie mógł zasnąć.
Panie Boże, a gdy tak się stanie,
że i mnie zabrać stąd będzie trzeba,
pozwól, by wyszedł mi na spotkanie,
kiedy będę wędrować do nieba..."
Marta Chociłowska - Juszczyk