Relacja
ElzyMilicz u której Barry jest na bezpłatnym DT
Teraz czas na bajkę pod tytułem: "Miękkie futerko Miśka".
Nemo wspomniał już, że Barry musiał dostać sporą dawkę leku nasennego by dało się zrobić z nim cokolwiek... A i wtedy co chwila zrywał się próbując pożreć natręta, który majstrował mu przy szyi ! Tym natrętem byłam ja.
Oto co kryło się pod warstwą filcu.
To również było powodem prób ocierania się psa o nogi człowieka, któremu ufał... a który nie potrafił dostrzec prośby o pomoc!

Jaja much ukryte głęboko w sierści.

Skupiska larw zagnieżdżonych w skórze, po rozchyleniu sierści rozpełzających się natychmiast w różnych kierunkach.

Wiele razy w czasie oczyszczania skóry Barrego brało mnie na wymioty...


Wiem, że też nie pozwoliłabym się dotykać gdybym odczuwała taki ból... Może nawet gryzłabym cały świat!
W podgardlu zebrały się ogromne ilości ropy...
Najbardziej martwi mnie podawanie mu usypiacza co drugi dzień, on nie pozwoli tak po prostu zmienić sobie opatrunku... Jak długo wytrzyma serce...
Nie jestem pewna jaką kwotą zamknie się leczenie Barrego, wiem jedno- będzie długotrwałe i kosztowne ze względu na charakter i wagę psa.