przez fado11 » 2012-01-17, 02:02
Jestem tu nowa i nie znałam Freuda, ale współ-czuję bardzo w dosłownym tego słowa znaczeniu. 4 dni wcześnie tj. 21.11.11 odszedł nasz ukochany Tenorek po 2 miesiącach choroby, po setkach badań, dziesiątkach kroplówek, transfuzji, antybiotyków, sterydów, codziennych konsultacjach, również mailowych, w Polsce i zagranicą, u "psich" i "ludzkich" lekarzy. I nic. I opuścił nas. Nie musiałam podejmować strzasznej decyzji, ale za to musiałam patrzeć jak umiera w męczarniach. Co "lepsze"? Serdecznie pozdrawiam. Renata (fado11)