Z Diną nadal nie mam łatwo
ale nie oddałabym ją za żadne skarby.
W przeciwieństwie do Waszego Colina, to Dinula pcha sie całą swoją siłą (a ma jej chyba nadmiar) na człowieka, skacze jak gdyby miała łapy z kauczuku... ale też uroczo "śpiewa' domagając się przyjścia do niej, a gdy się ignoruje jej najgłośniejszy już ton szczekania, to zaczyna przynosić zabawki :)
Zawsze są lepsze i gorsze dni z psami po przejściach, życzę Wam samych tych najwspanialszych!