Ella napisał(a): Mam pytanie-na jaki okres rozwoju szczeniaka przypada tzw.okres buntu?? A okres "strachu" o którym gdzieś czytałam??
Nasza Jokusia ma 3,5 m-ca; przychodzi na komendę "do mnie"tylko wtedy gdy chce,jeśli coś ją bardzo interesuje-nie ma szans żeby przyszła-więc jak tu spacerować bez smyczy??Poza ogródkiem-niebezpieczne.W dodatku dzisiejsza przygoda utwierdziła mnie w przekonaniu,że mogę ją spuszczać ze smyczy tylko na ogrodzonym,bezpiecznym terenie.W trakcie spacerku w spokojnej dzielnicy domków jednorodzinnych( na szczęście na smyczy)tak się nagle wystraszyła boksera szczekającego za czyimś ogrodzeniem,że nagle w tył zwrot i bieg do domu,ciagnąc niemiłosiernie swoją paniusię ,nie reagując na próby uspokojenia.Może ten bokser był dla niej szczególnie straszny i wyszczekiwał okropne groźby pod naszym adresem??,bo przecież zdarzały jej się wcześniej już takie sytuacje(obszczekiwał nas zza ogrodzenia owczarek niemiecki i kundelek,i wcale się nie bała,no może troszeczkę ,ale próbowała podchodzić i się zaznajomić)Chodzimy też do psiego przedszkola,gdzie spotykamy różne psiaki(w tym szczekające owczarki niemieckie w wieku młodzieńczym,które szkolą się niedaleko naszej grupy),więc socjalizacja przebiega prawidłowo.
A może to dzisiejsze przerażenie to po prostu gorsza forma wynikająca z trwającego od 2 dni okresu ząbkowania(wypadły już 2 dolne ząbki,górne się chwieją).
Inny problem,to branie do pyszczka wszystkiego co wyda się interesujące,i tu smycz jednak pomaga odciągnąć szczeniaka .
U mnie okres buntu (i z wczesniejszym psem podobnie) był (i u Zuzy jeszcze troche daje o sobie znać) tak ok. 8 miesiąca. Wydaje mi się, ze u wszystkich piesków podobnie, ale mogę sie mylic
(nie licząc własnie ząbkowania - u mnie oboje byli mocno kapryśni wtedy
)
Co do tego spuszczania: ja psów na osiedlowych drogach nie spuszczam i już - zawsze może jechać jakiś samochód, mogę nie zdążyc odwołać - cokolwiek i nieszczęście gotowe. Spuszczam w lesie, na łące, w "parku" (takie miejsce niedaleko nas, połączenie łaki i parku, mnóśtwo piesków tam chodzi) - tam, gdzie nie boję się zagrożenia w postaci np. samochodu.
I nie dziw sie, że 3,5 miesięczny piesek (już się poczuł pewnie przecież -> u mnie pierwsze spacery były tak koło 11tyg (bo szczepienia były i można było) i wtedy się bały odejść - potem czuły się pewnie) nie przybiegnie za każdym razem jak wołasz. U mnie (mimo, ze psiaki starsze, 13 miesięcy i 9) też tak się zdarza - choć na palcach jednej ręki mogę policzyc takie przypadki w ciągu ostatnich 3-4 miesięcy. Normalne, że jak takiego malucha coś interesuje, to nie przyjdzie od razu - choć uwierz, w koncu przylezie
Tylko nie idź po niego jak nie ma takiej bezwzględnej konieczności (jeśli mu nic nie grozi) i ciesz się, jak w koncu przyjdzie
To co u mnie pomogło, to też to, że nauczyłam psy że jak wołam to tylko w małym procencie przypadków znaczy to "idziemy do domu"/zapinanie na smycz. Wołałam żeby pogłaskać, żeby dać smaczka - różnie, ale żeby się kojarzyło pozytywnie, a nie z końcem zabawy. Dobra rzecz
Co do zjadania różnych rzeczy - chyba każdy berneńczyk tak ma
moje szczególnie lubią chusteczki higieniczne
I o ile teraz ładnie reagują na "nie wolno", "smakołyk" praktycznie od razu z pysia wylatuje, to wcześniej bywało różnie i nie raz taką chusteczkę zeżarły po prostu