Dzięki dziewczyny, na pewno mu przekażę, bo ostatnio jest super szczeniakiem! Aż się boję, że zaraz mu jakaś palma odbije, bo: "coś tu jest za cicho, za cicho..."
Asia78 Harleyowi poświęcam tyle czasu, ile daję radę, ale mniej niżbym chciała. Czasami nie mogę ukryć zdziwienia, jak mocno takim małym szczeniakiem "rządzą" geny i instynkty. Wcześniej miałam psy "bez konkretnej przynależności" genetycznej, bo ciężko boksera nazwać psem pracującym, myśliwskim, stróżującym czy bojowym

Ot takie to było wesołe, mega energetyczne i szalenie przyjazne.
A z Harleyem co i raz wyskakuje jakiś kwiatek, przed którym kilka osób mnie ostrzegało (a i tak mniej niżbym chciała, bo po prostu apków i prawdziwych znawców apków jest jak na lekarstwo w naszym kraju) i wtedy kombinuje jak przysłowiowy koń pod górkę, co tu zrobić, aby Młodego prowadzić jak należy. Nie tępiąc instynktów, ale i nie pielęgnując zachowań, na które zgodzić się nie mogę i nie będę.
Dlatego ostatnio w sobotę wzięłam go do pracy (pracuje wtedy tylko 4h). Bo o ile ze zwierzętami dogaduje się wspaniale (psy, koty, konie... ) o tyle z obcymi jest na bakier. Więc pilnuje, żeby nikt go na siłę nie głaskał, nie biegał za nim, nie pacyfikował (od tego ja jestem), bo szanuje jego naturę, ale z drugiej strony nie zgadzam się na warczenie i obszczekiwanie ludzi, którym wprowadzam do domu. Ja decyduje kto jest "swój" a kto "obcy". I tak go ciągam ze sobą "do ludzi", uprzedzając ich, że mają nie lecieć do niego z łapami. Jak sam będzie chciał, to podejdzie, sam da się pogłaskać. Ale z drugiej strony koryguje jego fukanie i warczenie, jeżeli nie dotykany i nie proszony "rządzi się" w towarzystwie

Mówię Wam, cyrk!
