przez Butterfly » 2012-08-13, 00:36
Szczerze mówiąc myślałam, że mamy jeszcze trochę czasu. Żyliśmy w jakiejś koszmarnej nieświadomości, że to może tak nagle się stać.
Jeszcze we wtorek wieczorem podczas spotkania ze znajomymi mówiłam, że mamy słodką prawie 8 letnią suczkę, która ma nadal witalność szczeniaka.
Psy w każdej rodzinie pewnego dnia odchodzą - Masza nie była pierwszym psem u nas. Ale tylko ona zabrała mi ze sobą pół serca. Znajomi patrzą na mnie ze zdziwieniem, że rozpaczam po stracie psa jak po stracie członka rodziny.
Jednak kto raz pokochał berneńczyka ten zrozumie.
Miski stoją nie ruszone na tym samym miejscu. W spiżarce jej smakołyki. Tylko jej już nie ma.
I to upiorne wrażenie, że słyszę ją jak drepcze z sąsiedniego pokoju.
To pewnie nic nowego, powiecie. A jednak jej brak odbiera mi sen.
Pozdrawiam,