Widzę, że spokojnie i dobrze się to nie skończy. Leszczynko zarzucasz mi że pisze swoje wersje zdarzeń i opowiadam bajki a tymczasem sama dokładnie to właśnie robisz. Więc ok, opowiedzmy historię na forum ale w całości, może nie rzucaj pojedynczymi zdaniami które akurat są dla Ciebie wygodne ok? Po pierwsze, wyjaśniłyśmy sobie że po pierwszej wizycie u weta hodowcy nie zrozumiałam go kiedy mówił o zejściu, uściśliłam w krótkim czasie że chodziło mu o zejściu jednego jądra ale do pachwiny, drugie jądro było w brzuchu. Ja dzwoniąc do Ciebie po raz pierwszy z ta inf powtórzyłam to tak jak umiałam, zaraz później powiedziałam Ci że chodzi o 2 jądra, z tym że jedno jest w brzuchu drugie jest w pachwinie. Zresztą jako przyszły sędzia kynologiczny wydając psa powinnaś wiedzieć czy i ile jąder znajduje się w mosznie a gdzie się nie znajdują. Świetnie że jako hodowca opierasz się na tym co o jajach psa z Twojej hodowli mówi laik ale ok. Zaznaczmy że Twoja propozycja o której się tak rozpisujesz padła dużo później, napewno nie odrazu kiedy Ci o tym powiedziałam. Na początku mówiłaś że pies ma do roku czasu na wyjście jąder i że napewno to nastąpi żebym się nie martwiła. O jakich przeprosinach mówisz teraz bo nie wiem? Ok połowy stycznia kiedy pies był u nas 2 tyg zapytałaś nieśmialo czy może byśmy chcieli psa zwrócić, no bo nie sprawdziłaś tych jąder a koleś od przeglądu mówił że są więc już nie weryfikowałaś jego zdania. To są Twoje słowa. Odpowiedz była dla nas oczywista,nie oddamy bo to nie rzecz ani towar do sprzedaży jak Ty to określiłaś szczeniaki i psy które hodowcy sprzedają tak samo jak bydło, koty i konie. Napisałaś mi w mailu że w takie bajeczki że psa można pokochać to Ty nie wierzysz i to w tak krótkim czasie bo kocha to się dzieci. Napisałam że ja dzieci nie mam i nie wiem czy mieć będę, ja kocham zwierzęta jak własne dzieci i tak też je traktuje najpierw je pies potem ja, ja nie muszę w ogóle on ma dostać i kropka. On jest najwazniejszy nie ja nie mój narzeczony paranoja>? no może, trudno tak juz mam, zwierzęta to jedyne istoty które bezinteresownie potrafią kochać i bezgranicznie ja chce to odwzajemnić.
Wróćmy może do początku. Przyjechalismy pierwszy raz zobaczyć psa, miał plamkę. Pytałam o siostrę, czy możemy zobaczyć odp: nie nie, śpi sobie na górze. Ok. Przyjechaliśmy po psa, plamki nie było ostały się pojedyncze kłaczki które Kreska nazwała zanikowe czy jakoś tam. Pytam, oo a gdzie jest ta plamka? Odp :siostra wygryzła przy zabawie. Więc pytam o siostrę, odp: śpi na dole(psa odbieraliśmy na pietrze)Oczy: mówię że ma ropki,czy pies ma entropium ? Bo wyczytałam żeby o to spytać. Odp: nie, czasem maluchom tak ropieją oczy od klurzu. Ok. Wizyta u wetów potwierdziła przerost i zapalenie trzeciej powieki. Rozmawiałam z Leszczyna o tym, mówiłyśmy żeby poczekać aż głowa psa urośnie bo może to się zmieni i operacja nie będzie potrzebna. Ale kurz to jednak nie był prawda? Dalej pierwsza wizyta u weta, wetka mówi że czemu pies ma wyciętą nożyczkami plamkę? Ze pies jest jakiś śmieszny, ma małą głowę itd. Myślę sobie wymyśla kobita. Mój Łukasz się wkurzył i zmienił weta( na weta hodowcę)Dla uściślenia plamka odrosła , włoski które zanikowe były zniknęły, kępka wygryziona wycięta ODROSŁA. Zdjęcie mogę zrobić,nie ma problemu.
Idąc dalej, po kuracji Chorulonem którą przeprowadziliśmy wet kazał czekać z ewentualną kastracja do 9 miesiąca.
Pani Kasia po tym jak odmówiliśmy oddania psa, powtarzała że to w takim razie jakby co to do kasy się dogadamy. Ja niestety nie wiedziałam długo że pies już w dniu sprzedaży powinien je mieć a jeśli nie ma to się takiego psa jako wystawowego nie sprzedaje. Później parę osób mnie uświadomiło, dzwoniłam z zapytaniem kiedy możemy spodziewać się zwrotu ( wtedy kiedy wyszło że pies nie rośnie, a pieniądze były nam potrzebne na gwałt do diagnostyki) i że uważam że 1000 zł będzie uczciwym rozwiązaniem sprawy. Usłyszałam, zastanowię się. Odp że chyba nie ma nad czym bo pies jest niewystawowy, podałam nr konta i poprosiłam o przelew był to koniec marca. Ok , ok, uslyszałam, po czym otrzymałam smsa albo maila nie pamietam ze niestety nie ma Pani Kasia na teraz bo ma komunie syna w maju, i ze do konca czerwca postara sie oddac.Napisalam ze niestety jest to za pozno ze potrzebujemy kasy szybciej nie po to zeby jej wytargac ostatni grosz i wydac na siebie tylko ze badania beda kosztowne i kasa pojdzie na psa i jest potrzebna na juz. Ale ok, zaproponowalam 2 raty, do konca kwietnia. Czyli 1 miesiac daliśmy na uzbieranie kasy przez Panią Kasię ktora była nasza, której nie musiała wydawac skoro wiedziala ze pies nie ma jajek i prawdopodobne jest ze trzeba bedzie ja oddac. Na druga rate czekalismy i tak dluzej bo pani Kasia napisala ze musiala te pieniadze komus pozyczyc i ze wysle 10 maja. Zgodziłąm się. W międzyczasie jak pisałyśmy o badaniach Bruna,o jego wynikach o podejrzeniach, kiedy padło podejrzenie karłowatości pierwszy raz, Pani Kasia napisala sama z siebie ze jesli Bruno bedzie karzelkiem zwroci nam cala kwote bo taki piesek zyje krocej. Ja sie o to nie prosilam, kiedy teraz okazalo sie ze karzelkiem jest przypomnialam sie i spytalam czy w takim razie zgodnie z obietnica mozemy liczyc na zwrot pieniedzy. Odpowiedz byla nastepująca:Przepraszam ale zwyczajnie nie jestem w stanie w mojej sytuacji, ja tez mam klopoty ze swoim zdrowiem a nasza sluzba zdrowia pozostawia wiele do zyczenia. !7 czerwca ide na operacje a potem to juz jeden Bog wie. Co do zwrotu kosztow za diagnostyke sama Pani to zaproponowala tu na forum ja z tym nie wyskoczylam z calym szacunkiem. Ani z jednym ani z drugim, wiec jesli sie cos obiecuje i rozpisuje sie o tym na forum wypadaloby chociaz w czesci sie z tego wywiazac. W mailu napisala Pani ze jakby miala to by pomogla ze moze pod koniec czerwca ale nie wie czy to bedzie mozliwe bo operacja sie przesunela i ze nie bedzie Pani krasc zeby dac na psa a poza tym prawnie nie jest Pani zobowiazana a wrecz to Pani moze nas prawnie pociagnac do odpowiedzialnosci. Zapytalam na jakiej podstawie? Odp nie otrzymalam. Prosilam o zdjecia Sary- siostry Bruna, nie otrzymalam. Pozniej Sara podobno zostala sprzedana do Wodzislawia. Chcielismy kontakt do tych Państwa bo przejezdzamy tamtedy do dr. Novaka. Kontaktu nie otrzymalam . Otrzymalam tylko inf ze u Sary wszystko ok, ze nie umieja przeslac jej zdjec ani jej zwazyc.