Dysplazja

Moderator: Anirysova

Re: Bax - urwis jakich mało :)

Postprzez Betty i Bax » 2008-06-04, 09:30

Jeszcze raz dziękuję Wam Kochani za ciepłe słowa dla mnie i dla Baxa.

I pomimo, że wcześniej pisałam, że umieszczę zdjęcia Baksia podjęłam decyzję, żeby jednak tego nie zrobię - lepiej będzie jak wszyscy będą go pamiętać takim jakim był - wesołym bzikiem i urwisem z radością w oczach.
Avatar użytkownika
Betty i Bax
 
Posty: 901
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2008-02-26, 14:21
Lokalizacja: Kraków
psy: Bax[*], Eddi[*], Kortez

Re: Bax - urwis jakich mało :)

Postprzez Wanda » 2008-06-04, 10:29

Miałam się nie odzywać bo i po co i tak większość wie lepiej.
Nie jestem jakąś specjalną fanką Ani GD, nawet kiedyś wręcz przeciwnie ;-) ale zgadzam sie z nią i rozumien wątpliwości.
Przykłady przywołane przez Anię potwierdzają że warto walczyć i zwasze znajdzie sie weterynarz który znajdzie rozwiązanie aby ulżyć psu by mógł żyć bez bulu ale żyć!
Dodam ze teraz pomagamy Falko po to by mógł chodzić i żyć i cieszyć się z bycia obok swioch ludzi.
Falko to pies z Sopotu choruje od 3 miesiąca życia za kilka dni skończy pierwszy rok życia, znaleźliśmy światełko w tunelu by żyło mu się lepiej, czy cierpi jasne ze cierpi ale nawet nie wiecie jaki to radosny w tym wszytkim pies.
Wiem że warto!
Dla mnie słowa weta który mówi o wytoczeniu porocesu hodowcy świadczą jak jest jego wiedza o genetyce.
Niedawno oglądałam zdjęcia Baxsa w galerii i nic nie było widać o jego kłopotach a tu nagle ......
Przykro mi że Bax nie żyje.
Ostatnio edytowano 2008-06-04, 12:21 przez Wanda, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Wanda
 
Posty: 1982
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-25, 13:21
Lokalizacja: Rumia
psy: Beta(*),Dracoh(*),Basma,Ginnger,Hocus,Denzel,Lara
Hodowla: Szczęście Ty Moje

Re: Bax - urwis jakich mało :)

Postprzez Tess » 2008-06-04, 10:49

Wanda - dziękuję Ci za tą wypowiedź. Ogromnie żałuję Baxa i ubolewam, że Betty podjęła decyzje bez konsultacji. Być może Baks żyłby nadal, może znalazłaby sie osoba, która podjęłaby sie leczenia - jesli Betty nie chciała sie go podjąć. U mnie pierwszym odruchem był szok, żal i niedowierzanie, że mozna ( nie bójmy sie tego słowa) zabić psa bez podjecia walki na podstawie jednej, niepewnej diagnozy. forum jest po to by się wspierać. Ale wybaczcie - nie będę popierać decyzji o eutanazji młodego, niedokładnie zdiagnozowanego psa
Tess
 
Posty: 3112
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-10-09, 12:15
Lokalizacja: Dłużyna/Elblag
psy: Niuniuś i Mila ( Maisa Szumiaca Knieja )

Re: Bax - urwis jakich mało :)

Postprzez Busola » 2008-06-04, 11:14

Bardzo Was proszę, niezależnie od słuszności decyzji Betty, galeria Baxa nie jest miejscem do takiej dyskusji.
Może lepiej, jeśli już taka dyskusja toczyc sie musi to proponuję inny wątek, np. o dysplazji.
:-|
Jak Betty napisała, niech każdy kto tu będzie zaglądał zobaczy tylko BaKSIA a nie sceny rodem z chińskiego parlamentu.
Busola
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Bax - urwis jakich mało :)

Postprzez Aga-2 » 2008-06-04, 11:56

Do AniGd, Wandy i Tess:
Wiem, że to co piszecie nie jest pozbawione sensu, ale jednocześnie bardzo ranicie osobę właściela, w tym przypadku Beatę, swoimi wypowiedziami. Chyba zdajecie sobie z tego sprawę. Zdajecie też sobie sprawę z faktu, że jako osoby postronne, które nie miały bliskiego kontaktu z tą rodziną do której należał Bax, nie jesteście w stanie wydać wyważonego osądu. Przy braku dowodów winy - orzeka się niewinność. Dlaczego więc zakładacie z góry brak należytej staranności Beaty przy podejmowaniu tak trudnej decyzji odnośnie jej psa?
Aga-2
Moderator
 
Posty: 6352
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-26, 10:37
Lokalizacja: Kraków/okolica

Re: Bax - urwis jakich mało :)

Postprzez lucyperki » 2008-06-04, 12:08

Nie mialam do tej chwili odwagi aby wyrazic swoja opinie o decyzji Betty.Posty Wandy i Tess uswiadomily mi ze sa jednak jeszcze inni "psiarze"myslacy podobnie jak ja.Przesledzilam caly watek Baksa i nigdzie nie bylo najmniejszej wzmianki o cierpieniu psa z powodu choroby,a przeciez opis stanu stawow lub tylko 1 stawu Baksa podany przez Betty powinien manifestowac sie potwornym bolem.To ze mlody szczeniak odmawia checi dalszego spaceru /po uprzednim intensywnym szalenstwie/jest zupelnie normalne.Taki maluch szybko sie meczy i musi odpoczac.Przeciez berny do 9 mz powinny byc "oszczedzane" wlasnie po to aby oszczedzic stawy.No coz wlasciciele psow dziela sie na tych "racjonalnych" ktorzy uwazaja ze pies moze i powinien zyc tylko tak dlugo jak dlugo jest zdrowy i w pelni sprawny fizycznie/aby sie niepotrzebnie nie meczyl/ i takich ktorzy walcza o zycie swoich czworonoznych przyjaciol do chwili az zgasnie ostatnie swiatelko nadzieji. I jedni i drudzy kochaja swoje psy tylko ze ci drudzy "racjonalni" nieco inaczej.No coz zycie psa jest w rekach jego wlascicieli.Nie mnie osadzac decyzje Betty ale moge sie z nia nie zgadzac.Sama jestem wlascicielka 3 bernow i nie wobrazam sobie abym taka decyzje mogla podjac na podstawie tylko jednej relacji od osob trzecich bez przynajmiej 2-3 konsultacji osobistych u specjalistow.Wspolczuje serdecznie Betty bo napewno nie jest jej teraz lekko
lucyperki
 
Posty: 4
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2008-04-27, 11:01

Re: Bax - urwis jakich mało :)

Postprzez meggy » 2008-06-04, 12:41

[quote="lucyperki"].Przesledzilam caly watek Baksa i nigdzie nie bylo najmniejszej wzmianki o cierpieniu psa z powodu choroby,

Bax dlugo mial bardzo niska wage! odbiegal wielkoscia od bernow w jego wieku -ostatnio zaczal przybierac na wadze -zaczely sie problemy........,wczesniej czesto polegiwal na spacerach,nie chcial chodzic ,byl malutki mozna go bylo nosic,....dla mnie to symptomy choroby (pies niestety nie powie ze cos go boli) ,uwazam ze nalezy leczyc i pomagac psom poki ta pomoc nie zamienia sie w"katowanie psa" z tego co wiem weterynarze wcale nie sa chetni by usypiac zwierzeta a zwlaszcza takie mlode!!!!!!!!!!!!we wszystkim nalezy wg mnie zachowac rozsadek ,z wczesniejszych postow wynika ze na temat Baxa wypowiedzialo sie trzech lekarzy!
Czy Betty powinna szukac lekarza ktory podial by sie leczenia psa ,wtedy byloby dobrze -byc moze tylko dla kogo?

Teraz jest pora na wspolczucie a nie rozdrapywanie i gdybanie .
Takie postepowanie jest naprawde conajmniej nietaktowne.
Niewyobrazam sobie by takie decyzje byly pochopne , nieprzemyslane i niepoparte wiedza medyczna.


przepraszam Beata.
Ostatnio edytowano 2008-06-04, 13:18 przez meggy, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
meggy
 
Posty: 9039
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-05-10, 11:22
Lokalizacja: Tuszyn.k.LODZI
Hodowla: FCI " Majowy Skarbiec "

Re: Bax - urwis jakich mało :)

Postprzez Alicja i Spartki » 2008-06-04, 12:59

A ja życzę wszystkim aby nigdy w zyciu nie musieli podejmować takiej decyzji jak Alicja czy Beata.Dla mnie to jest bardzo przykre.Uwazam że nikt nie podejmuje takiej decyzji bez pzremyslenia wszystkich za i przeciw a do tego trzeba mieć jeszcze ogromną odwagę psychiczną żeby obciążyc sie do końca życia pytaniem czy aby postąpiłem słusznie-bo ono bedzie wracało zawsze.
pytam ja jako hodowca dlaczego szczeniak wyszedł w tak złym stanie z hodowli z taką niedowagą, przepraszam kto robił przegląd miotu -ślepy.Rozumiem rozgorycznie co do wypowiedzi beaty co do dysplazji bo sama wiem jak to jest z genetyką ale pozwólmy innym podejmować decyzje i nauczymy sie je szaanować bo ja zawsze mówie -nigdy nie wiadomo co jeszcze nas spotka w życiu.
Avatar użytkownika
Alicja i Spartki
 
Posty: 4037
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 20:13
psy: spartki w ilosci 10 szt
Hodowla: spartanska Osada

Re: Bax - urwis jakich mało :)

Postprzez marzena » 2008-06-04, 13:46

Bardzo współczuję Betty, na pewno nie było jej łatwo podjąć tej decyzji. Kochała swojego urwisa, wystarczy poczytać jej wypowiedzi tutaj w galerii Baksia. Z pewnością rozważyła za i przeciw. Oparła się na wiedzy lekarzy.

Ja jednak (tak piszę, choć nie mogę oczywiście postawić się dokładnie w tej fatalnej sytuacji) zrobiłabym Baksiowi jeszcze jedno zdjęcie. Dla pewności. Miałam poczucie, że muszę to napisać. Przepraszam Betty. Naprawdę ci współczuję. Nie chcę dokładać ci cierpień. Wierzę, że to zrozumiesz.

I rzeczywiście, tak jak pisała Busola, uważam, że posty w tej sprawie powinny zostać przeniesione do innego wątku. Tu jest galeria Baksia, uroczego, wesołego pieska. Nie niszczmy wspomnień po nim.

Baksiu[*][*][*]
marzena
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Bax - urwis jakich mało :)

Postprzez Kasia » 2008-06-04, 18:00

Bardzo mi przyro z powodu Baxia - nie moge uwierzyć w to co czytam i po raz kolejny śledzę wypowiedzi w Baxiowej galerii.Nikt z nas nie wie jak było od a do z, jednak przykład Baxa, również dzieki temu, ze jego pani odwazyła sie o nim i jego chorobie napisać może byc przestrogą dla innych.
Boss w wieku około pierwszego roku zycia prawie nie chodzi a przy podnoszeniu się wył z bólu.
Betty naprawdę strasznie mi przykro nie potrafię tego nawet opisać :-( ale uczucia mam mieszane..
Kasia
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Dysplazja

Postprzez Betty i Bax » 2008-06-04, 20:03

Przy podejmowaniu bardzo trudnych i bolesnych decyzji zawsze ma się wątpliwości co do słuszności ich podjęcia i często nawet po wielu latach w chwilach słabości wątpliwości wracają.
Jednakże gdybym miała drugi raz podjąć decyzje, byłaby taka sama - bo wiem, że Baksiu już niecierpi.
Coś o czym wcześniej nie wspomniałam, to to, że oprócz ciężkiej dysplazji Baksiu miał obustronne nadwichnięcie stawów biodrowych. A może wspomniałam? Nie pamiętam - niektóre rzeczy mi umykają osttanio.

lucyperki napisał(a):To ze mlody szczeniak odmawia checi dalszego spaceru /po uprzednim intensywnym szalenstwie/jest zupelnie normalne.


Obawiam się że nie czytałaś dokładnie moich wypowiedzi. Baks nie leżał po spacerze/intensywnym szaleństwem, ale przed. Nie chciał odchodzić dalej niż 2 metry od klatki. Leżał w trawie i koniec. Jak się już go przekonało smaczkami, żeby sie podniosl i poszedl na spacer - to wóczas biegal i szalal. I dlatego mogłam nie dostrzec, że sa to oznaki dysplazji, tylko odebrac to jako okres buntu/rosniecia zębów.

Tess napisał(a):Być może Baks żyłby nadal, może znalazłaby sie osoba, która podjęłaby sie leczenia - jesli Betty nie chciała sie go podjąć.


Tess leczenia bardzo chętnie bym się podjęła, pod warunkiem, że istniałaby jakakolwiek iskierka nadziei. A ja takiej nie miałam. Nie miałam również serca do tego, żeby skazywać Baxa na jeszcze większe cierpienie. W oczach Baksa zgasła cała radość jaką miał - było tylko wielkie cierpienie i smutek.
Avatar użytkownika
Betty i Bax
 
Posty: 901
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2008-02-26, 14:21
Lokalizacja: Kraków
psy: Bax[*], Eddi[*], Kortez

Re: Dysplazja

Postprzez Natalia i Galwin » 2008-06-04, 20:14

Betty, ja wiem że trudno to wszystko zrozumieć..
Jak Galwin był malutki, miał około 4 miesięcy poszłam na prześwietlenie do weta - okazało sie że Galwin miał dysplazje. Wet powiedział nam że nie ma nadziei, że on niedługo przestanie chodzić, że już nic nie zrobimy.. Ja się załamałam, nie wiedzialam co robić, a jedyne na co miałąm ochotę to płacz. I wtedy widziałam że z Galwinem jest nie tak... Tylko ja wtedy zapytałam.. Albo raczej rozpaczliwie błagałam o pomoc i ją dostałam.. A od kogo :?: Od Ani (AniaGD), ona mi poleciła ortopedę i namówiła na to by walczyć... Możesz zajrzeć do naszej galerii i zobaczyć - Galwin to ten pies który według niektóych wetów nie powinien nigdy biegać, który dziś już miał nie żyć...

Ja wiem, że zrobiłaś to co uważałaś za słuszne, wiem że chciałaś dla Baksia dobrze i wiem, że teraz jest on spokojny i nic go nie boli. Myślę, że każdy jest w szoku... A w szoku dlatego właśnie bo nie spytałaś czy ktoś zna może jakiegoś magika który dałby cień szansy, który by zauważył tlące się światełko w tunelu...

Teraz już nic się nie zmieni, a my nie pamiętajmy Baksia jako tego którego uśpiono z powodu dysplazji, pamiętajmy go jako wesołego pieska w przeuroczych podkolanówkach.
Avatar użytkownika
Natalia i Galwin
 
Posty: 4226
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-27, 22:27
psy: Galwin (*)

Re: Dysplazja

Postprzez MartaD » 2008-06-04, 21:27

Natalia i Galwin napisał(a):Tylko ja wtedy zapytałam.. Albo raczej rozpaczliwie błagałam o pomoc i ją dostałam.. A od kogo :?:

Ja od Natalii :lol: W chwili gdy dowiedziałam się od dysplazji Yogiego, jedyne co mi się z nią kojarzyło....to historia Galwina. Nie wiedziałam nic na temat tej choroby. I to dzięki temu, że Natalia opisała jego historię na forum i dzięki temu, że cierpliwie odpowiadała na moje nieskończone pytania, wiedziałam, że dysplazja to nie wyrok, i że czasem pies nią dotknięty może całkiem normalnie żyć. Dlatego próbowaliśmy mu pomóc. Gdybym spotkała wcześniej na swojej drodze weta, który sugerowałby uspanie psa....to kto wie :-(
Avatar użytkownika
MartaD
Administrator
 
Posty: 2889
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-26, 10:13
Lokalizacja: okolice Szczecina
psy: Lusionki
Hodowla: Lusion

Re: Dysplazja

Postprzez saganka » 2008-06-04, 21:31

Biedny, biedny Baks!

MOze ja juz nic nie wiem, moze na mnie naskoczycie jak na Ania czy Tess, ale mam nieodparte wrazenie, ze ten pies nie dostal swojej szansy.. Mam takie a nie inne doswiadczenia z moim psem i wiem jedno - kazda diagnoze weta, lekarza, przekonsultuje jeszcze 3 razy. Jak trzeba bedzie, to stane na uszach, a sprobuje do konca pomoc.. Nawet jakby to oznaczalo szamana z buszu..
Beata, tylko jedna uwaga - my tutaj nie tylko glaszczemy sie po glowkach (ja osobiscie daleka od tego jestem), ale sobie realnie pomagamy..
saganka
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Dysplazja

Postprzez marzena » 2008-06-04, 22:24

Nie dostał szansy... niestety...też mam takie odczucie...Wydaje mi się, że powinno się powtórzyć prześwietlenie, skonsultować z uprawnionym do odczytu zdjęć lekarzem... I poradzić się na forum. Tyle psich historii tutaj jest, doświadczeń, znawców rasy... Nie opierać się na tym, co usłyszeli rodzice, tylko samemu usłyszeć. Być może diagnoza byłaby taka sama, ale nie wiadomo.
Ja też miałam psa z poważną dysplazją. Pierwsze rokowania były bardzo złe a podjęte leczenie nieskuteczne. Próbowaliśmy dalej i trafiliśmy na weta, dzięki któremu pies bez bólu, normalnie cieszył się życiem jeszcze kilka lat, a odszedł nieszczęśliwie z całkiem innego powodu.
Nie potępiam Betty, wręcz przeciwnie, tak jak pisałam bardzo jej współczuję. Uznała, że to jedyne wyjście, aby pies nie cierpiał. Zrobiła to z miłości do niego. To jest przejęcie części tego cierpienia na siebie, bo teraz ona płacze, a psa wyzwolila od bólu. Ale można było choćby sprawdzić, czy nie da się inaczej. Poczekać jeszcze parę dni
:-/ Może by to nic nie dało... może...
Ale z drugiej strony nie wszystko przecież wiemy, nie widzieliśmy Baksia w ostatnich dniach.
Strasznie mi żal tego małego wesołego pieska :-(
marzena
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Dysplazja

Postprzez Guard » 2008-06-04, 22:43

Nasza historia jest bardzo podobna do Natali i Galwina. My o problemie Roty dowiedzieliśmy się, gdy ona miała 5 miesięcy. Wyrok był okropny, wielka rozpacz, łzy, wyrzuty nie wiadomo do kogo. Na szczęście zaczeliśmy rozsądnie działać. Szukaliśmy pomocy wszędzie, nawet u lekarza w Augsburgu. Później operacja, ograniczony ruch, dietka dla zmniejszenia wagi. Dzisiaj nie dysplazja typu "D" jest naszym głównym problemem w Roty zdrowiu. Mamy kolejne inne problemy, ale to już historia na inny post. Pomimo dysplazji nie musieliśmy rezygnować z wystaw, szkolenia, kontaktów z innymi psami, spacerów. Zrezygnowaliśmy oczywiście z potomstwa Roty, z szaleńczych biegów i męczących wycieczek. Winter nasza druga suka dała nam przeżycia macierzyńskie, którymi również cieszyła się Rota, ciotkując maluszkom z wielkim zaangażowaniem. Nie wiem, jak potoczy się dalsze życie Roty, ale póki nie cierpi, to razem cieszymy się sobą.
Nasz przykład jest dowodem na to, że nawet w bardzo dobrych hodowlach, gdzie kilka pokoleń wstecz, było badanych w kierunku dysplazji ma prawo urodzić się pies z taką wadą. Niestety na genetykę nie ma rady.
Problem tylko w tym, że bez odpowiedniej selekcji i kontrolowania hodowli takich biednych maluszków jak Baksiu będzie więcej. I z tym należy walczyć dla dobra naszych ukochanych ras.
Guard
 
Posty: 1788
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-02-28, 21:16
psy: Parwuś, Rota, Scarlett, Winter(*), Moris(*)

Re: Dysplazja

Postprzez Ania Gd » 2008-06-04, 23:19

Rano napisałam pewnego posta ale go usunęłam, żeby nie przedłużać tej dyskusji.
Ale wobec powyższych postów, pozwólcie tylko, że napiszę kilka zdań.

Są osoby które mi zarzuciły że nie mam prawa zabierać głosu w tej dyskusji bo nie mam zielonego pojęcia co przeżywa osoba która musi podjąć taką decyzję.
Los zmusił mnie do podjęcia takiej decyzji dwa razy w życiu.
I mimo że upłynęło już wiele, wiele lat to opis "odejścia" przytoczony przez Busolę jest dokładnie identyczny z tym który ja widzę we wspomnieniach.
Strasznie przeżyłam te decyzje. Jeden pies był ze mną 15 lat a drugi 10 lat.
Potem przez wiele lat nie chciałam mieć już żadnego psa.

Wetom zdarzają się pomyłki. I to znacznie częściej niż myślicie.
Mojego psa w wieku 3 lat potrącił samochód. Był całkowicie sparaliżowany.
Werdykt weta : uśpić natychmiast !!!!.
Nie uśpił bo nie miałam przy sobie nawet kilku złotych (Opatrzność ????), przyjechałam prosto z wypadku.
Już do niego nie wróciłam. Leczyłam psa po swojemu, masażami. Po 2 miesiącach po paraliżu nie było śladu.
Pies przeżył w doskonałej kondycji i zdrowiu jeszcze 12 kolejnych lat. Do końca był w rewelacyjnej formie.
Przypadek drugi : po wykonaniu badań krwi wet dawał mojej suni co najwyżej 2 miesiące życia i nie dawał żadnych (!!!!!) szans na więcej. Radził niezwłocznie uśpić (bo po co niepotrzebnie wydawać pieniądze jak wynik i tak jest przesądzony). Kora przeżyła kolejne 6 lat w niezłej formie.
Cieszę się ogromnie że ich wtedy nie posłuchałam.

I cieszę się że udało mi się odwieźć Natalię od zastosowania się do sugestii wetki.
Tak jak Wam napisała. Gdyby posłuchała weta dziś Galwina nie byłoby z nami.
Osób które też mają wątpliwości jest całe mnóstwo (licząc ilość maili jakie dziś otrzymałam).
Ale - Co się stało to się nie odstanie
Baxikowi nic już życia nie wróci.
Natomiast mam nadzieję i będę bardzo szczęśliwa, jeśli ta burzliwa dyskusja przyczyni się do uratowania choćby jednego Berneńskiego życia w przyszłości.
(Zrekompensuje mi to wszystkie gromy jakie tu pod moim adresem padły).
Mamy to wielkie szczęście, że jest tutaj wiele osób, które mają ogromną wiedzę i doświadczenie praktyczne a przy tym chętnie oraz bezinteresowanie się tą swoją wiedzą dzielą.
Te osoby są Największym Skarbem tego Forum !!!!!!!!!!!!
I naprawdę grzech z ich wiedzy nie skorzystać.
Wielu właścicieli Berneńczyków uzyskało tu radę i pomoc.
Jeśli kogoś coś niepokoi niech pyta, bo kto pyta - nie błądzi.
Avatar użytkownika
Ania Gd
 
Posty: 2108
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-25, 11:18

Re: Dysplazja

Postprzez saganka » 2008-06-04, 23:28

Aniu, swiete slowa! Te wyzej i tamte jeszcze ywzej..
My tutaj naprawde nikogo nie zjadamy na sniadanie, pomocy nigdy chyba nie odmowilismy, jesli chodzilo o zdrowie, czy zycie psiaka. Kto pyta, nie bladzi. W koncu nie po to tutaj sie chyba spotykamy, zeby cmokac nad soba, tylko zeby jak najwiecej sie dowiadywac, czasem nawet krzyknac i tupnac, ale naszym celem sa nasze psy. Te slowa na pierwszej stronie portalu to nie tylko frazesy, ale rzeczywiscie motto. Przynajmniej dla mnie...
saganka
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Dysplazja

Postprzez Busola » 2008-06-05, 13:13

Aniu GD, przepraszam za ostre słowa, ale w tamtym pomencie pomyślałam że gdyby tuż po uśpieniu Koji (teraz z resztą też) ktoś mi powiedział że można ją było uratować to by mi chyba serce pękło.
na tą chwile wiem że wyczerpałam wszelkie możliwości leczenia, Betty tego nie zrobiła, podjęła decyzje będąc w szoku (inaczej tego nie tłumaczę) dlatego nie potrafię z czystym sumieniem jej potępić.
:cry:
Busola
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Dysplazja

Postprzez Ania Gd » 2008-06-05, 14:27

Pod wpływem silnych emocji spowodowanych mailem jaki przed chwilą otrzymałam
pozwolę sobie napisać kilka słów :
ja podchodzę bardzo emocjonalnie do wszystkiego co dotyczy zwierząt
(czasami zbyt emocjonalnie)
ale dlatego że sama tak reaguję to potrafię zrozumieć i baaardzo, baaardzo cenię i szanuję osoby które też są pełne emocji
nawet jeśli mają zgoła odmienne zdanie niż ja
wolę z nimi dyskutować i polemizować niż z "zimnymi rybami" bez odrobiny uczuć i empatii
moje wypowiedzi bywają oschłe i szorstkie
ale to dlatego że widziałam w swoim życiu tak wiele zła wyrządzonego zwierzętom
stanowczo zbyt wiele !!!!!!!!!!!!!!
ale zapewniam,
że "dobro zwierząt" jest dla mnie bardzo ważne i nie jest to wyświechtany slogan na ustach.

(PS tyle się ostatnio napisałam, że chyba swój limit na 2008 rok już dawno wyczerpałam hi hi hi :mrgreen: )
(jak mnie czymś znowu nie rozdrażnicie to będziecie mieli spokój na dłuuuugo, dłuuuuugo hi hi hi :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: )
ALE ZAWSZE BARDZO CHĘTNIE WAS CZYTAM
Avatar użytkownika
Ania Gd
 
Posty: 2108
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-25, 11:18

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do - Choroby układu kostnego i aparatu ruchowego (stawy)

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości