Drixon napisał(a):poza płcią, charakterem najważniejsze jest zdrowie Bernów (...) zwłaszcza zdrowie i długość życia, ale można bardziej świadomie wybierać linię z której bierzemy Psijaciela ..
Chcesz mieć Barnusia to patrz na zdrowie przodków (i nie rodziców ale dziadków, pradziadków...)
Dziękuję za tą uwagę, ale myślę, że pojawiła się dlatego, że się nie znamy (jeszcze ;) ) i moją póżżartem-półserio wypowiedź o znaczeniach potraktowałaś poważnie (choć użyłam odpowiedniej emotikony). Wprawdzie serce podpowiada mi psinę jak najbardziej zbliżoną pokrojem i umaszczeniem do Berty (w pierwszy post wrzuciłam jej zdjęcia) ale rozsądek każe mi patrzeć na rzeczy istotniejsze, dlatego też tak długo nie mogę/mogłam trafić na "mojego", bo po prostu mając większą wiedzę na temat rasy jest to trudniejsze niż branie psa li tylko pod wpływem impulsu. Nie zamawiam psa na odległość, bo mi się spodobał na zdjęciu, najpierw czytam o hodowli i psach z niej pochodzących (czasem mam okazję zobaczyć dorastające psy z poprzedniego miotu), do każdej hodowli z mojej listy jadę osobiście, w ten sposób na przykład nie dane mi było zobaczyć na żywo np Vanillki, bo ze względów logistycznych mogłam przyjechać na spotkanie dopiero w przyszły weekend, a niedawno dostałam sms, że ktoś po nią przyjechał wcześniej.
Wgląd w rodowody zrobiłam ZANIM umawiam się na spotkanie (niestety nie wszędzie jest podana długość życia, a jeśli nawet jest, to na niewielu stronach hodowli jest onformacja o przyczynie zgonu, pozostaje więc szczera rozmowa)
W linii w której wpadł mi w oko piesek (choć jechałam oglądać suczki) są wprawdzie dwa przypadki krótkowieczności, ale rozmawiałam na ten ten temat z hodowcą jakiś czas temu i poznałam przyczynę. Jeden przypadek jest dla mnie klarowny i niezależny od genetyki, drugi budzi lekką wątpliwość, ale wytłumaczenie przedwczesnej śmierci było nader logiczne.
Nie pisałam o zdrowiu i długości życia przodków jako kryterium przy wyborze, bo uznałam to za oczywiste. Błędnie założyłam że wszyscy o tym wiemy i wiemy, że inni wiedzą i że Wy wiecie, że ja wiem

Starałam się też zebrać wcześniej informację na temat zachowań psów wychodzących z danej hodowli (czy nie mają np. tendencji do lękliwości itp.)
Wydaje mi się, że wzięłam pod uwagę wszystko co konieczne (a jeśli nie to proszę o sugestię co jeszcze) i teraz skupiłam się tylko na tym "współżyciu z samcem" bo niespodziewanie zmieniła nam się koncepcja płci. Na to nie byłam przygotowana psychicznie, stąd ten wątek.
A'propos przygotowania psychicznego. Moja Berta (Atena Echo Haiti po Mila Pętkowskie Wzgórza i Kasper Maltabar) generalnie była (poza alergią pokarmową) zdrowa jak koń i myślałam, że psychicznie zacznę przygotowywać się na jej odejście za jakieś 4 lata, jeszcze na początku maja była w doskonałej kondycji i godzinami pływała jak nutria w jeziorze, jej śmierć była totalnym zaskoczeniem i nie miała nic wspólnego z obciążeniami genetycznymi. Na osiedlu obok jest sunia bernenka bez papierów, z dysplazją, pół roku starsza od Berty, czerpie radość z ŻYCIA i daje radość swoim ludziom. Żyje. Żebyśmy się dobrze zrozumiały - absolutnie nie popieram kupowania zwierząt z pseudohodowli (mam nadzieję, że nie będziemy rozwijać tego tematu bo to "oczywista oczywistość") chcę tylko zaznaczyć, że pewnych zdarzeń nie da się przewidzieć. Po prostu. Ja do dzisiaj uwierzyć nie mogę, że Berty nie ma z nami. Niedawno dowiedziałam się, że nie żyje Matka Berty Mila Pętkowskie Wzgórza - odeszła 6 września (*) miała ponad 9 lat światne wyniki badań i kondycję i też nic nie wskazywało na to, że to jej ostatni rok życia. Chyba zaczynam schodzić z tematu... wybaczcie
kerovynn napisał(a):Witaj Magda
Martynaa napisał(a):A może taka nić zdarza się tylko raz

Przecież nic, nie zdarza się dwa razy

Mnie się zdarzyło drugi raz

(...) Esia całkowicie wypełniła pustkę po Rawce i Negrze i posklejała w całość moje pogruchotane serducho. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Ona i ja to to dwie części tej samej duszy. I myślę, że kiedyś, kiedyś, z kolejnym psiakiem znów powtórzy się ta magia.
Bardzo jestem Ci wdzięczna za tą opowieść, spociły mi się oczy, bo od kilku miesiący mam takie klimaty, że gdyby nie obowiązki związane z dziećmi nie miałabym żadnej motywacji, żeby wyjść z łóżka, a już na spacer to za żadne skarby swiata... bo i po co?! ... bez psa... łazić bez sensu pod lasem...
Gocha napisał(a):Witaj Magda
Mam wrażenie że się znamy , czy chodziłaś z Bertą na szkolenie na Ursynów do Russa ? Jeśli tak to pewnie nas pamiętasz - Gośka i Ozzy

Bardzo mi przykro że Berta odeszła

Oczywiście że ja to ja ;) i pamiętam Cię Gosiu ze szkolenia z Twoim wariatuńciem Ozzinkiem maluszkiem ;) przypomniałam się Wam w galerii. Wymiziaj odemnie Ozzika cudnego. Boże jaki on... dorosły
daria napisał(a): Magda,gratulacje pokaż nam to piękne futeko
falstart, hodowlę którą masz na mysli tylko odwiedziliśmy, ale nie wzięliśmy z niej psiaka. Za to w pierwszy post wstawiłam pamiątkowe fotki Berty
Beata i Fiona napisał(a): mam i pieska i sunię - i cóż, mimo że Trey jest młodszy i jest zdrowo szurnięty (miałaś okazję poznać) da się nad nim zapanować, mam 19 lat i 160 w kapeluszu ale dla nich jestem najważniejsza w rodzinie

i chyba na świecie
Beata ja tylko mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że to właśnie Trey morduchna jest sprawcą tego całego zamieszania i że Krzysiek (mój mąż) po wizycie u Was zaczął oswajać się z myślą, że drugi samiec w domu to nie konkurent a... cudowy towarzysz i partner
