Radość przez łzy

Jeżeli dopiero dołączyliście do grona Użytkowników naszego Forum zapraszamy do krótkiej autoprezentacji.

Moderatorzy: saganka2, Barbel

Re: Radość przez łzy

Postprzez annasm » 2009-12-08, 23:16

Majszczur napisał(a):1. Okoliczne suki cieczkujące.
Jak dużą kontrolę mogę mieć nad instynktem? (...)Mówiąc prosto - czy dobre ułożenie niweluje instynktowne zapędy?

Na pewno nie do końca. Czak mimo tego że jest reproduktorem nie dostaje świra kiedy okoliczne suki mają cieczki. Nie zdarzyło mi się żeby opuścił mnie w czasie spaceru - zawsze znajduje się w zasięgu wzroku a często chodzimy bez smyczy po okolicznych uliczkach. Zatrzymuje się i wraca po wydaniu komendy. Mimo to nie jestem tego tak w 100% pewna czy gdyby przedefilowała przed nami suczka w cieczce nie poleciał by za nią. W młodości gdy był na smyczy czasem musiałam się nieźle zaprzeć żeby go zatrzymać (bo coś interesująco zapachniało np) teraz gdy jest na smyczy nie szarpie i właściwie uważa że skoro jest na smyczy to się idzie w pobliżu bez skoków w bok.
Majszczur napisał(a):2. reakcje na psy o nieprzyjaznych zamiarach
Jaka jest szansa, że dobrze socjalizowany samiec bern nie szarpnie się w stronę innego i nie"odgryzie się" na jakiś wyraźny nieprzyjazny sygnał?

Szansa na pewno jest. Czak na zaczepki na ulicy nie reaguje, uważa że go nie dotyczą i oddala sie z godnością w innym kierunku. Inna sytuacja jest kiedy jest na swoim terenie lub uważa że ma kogo bronić a zagrożenie nie dotyczy jego tylko "ludzia" w tym dzieci. Wtedy duży agresywny pies budzi w nim instynkty obrońcy (małego puszcza mimo uszu). Udało mi sie nawet doprowadzić do tego że nie biega wzdłuż płotów i nie oszczekuje się z czworonogimi właścicielami działek.
Majszczur napisał(a):3. Dwa powyższe zagadnienia są istotne również dlatego, że okazjonalnie (np kiedy dzieci lub ja będziemy chorzy, a mąż na delegacji) psa wyprowadzi moja Mama - starsza raczej słaba osoba.

Tu myślę po szkoleniu piesek będzie tak samo przewidywalny jak sunia.

A na cieczki i nadmiar agresji kastracja może być dobrym rozwiązaniem. A jeśli nie to szkolenie szkolenie - bernusie naprawdę uwielbiają się uczyć.

A ta "nić" rzeczywiście jest, mam nadzieje że nie jest dana tylko jedna na całe zycie...
Avatar użytkownika
annasm
Administrator
 
Posty: 4735
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-11-17, 17:31
Lokalizacja: Warszawa
psy: CHUCK Tanais(*), WINNIE(*) I COOPERS CHOICE

Re: Radość przez łzy

Postprzez Apcik » 2009-12-08, 23:21

alicja napisał(a):APCIK ALE SIE USMIAŁAM :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:


takie kwiatki sie zdarzaja :mrgreen:

ostatnio moje psisko zakochalo sie w rujkowej mojej kotce :roll: :lol: smiechu warte.... lazil za nia, robil maslane oczy, lizal, spal obok niej... no coz kocica nie wiedziala gdzie uciec :lol: :lol:

hmm jesli chodzi o spacery :-> taaa psisko pieknie chodzi przy nodze ale gdy poczuje jakis zapaszek to w mgnieniu oka pojawia sie nagle z mojej lewej strony a ja smycza owinieta na okolo :lol: :lol: :lol:


majszczur ja nie strasze, ja tylko wypowiadam glosne swoje spostrzezenia :lol: wiem ze jest wieele samcow ( m.in na forum) ktore takich zapedow jak moj nie maja :oops: zreszta moje psisko do bernow sie nie zalicza :-P

ps... przepraszam za brak polskich znakow ale wlasie tlumacze tekst na niemicki imam niemiecka klawiature :oops:
Avatar użytkownika
Apcik
Moderator Działu
 
Posty: 2985
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-08-15, 23:19
Lokalizacja: Cieszyn/Kraków
psy: Cezary

Re: Radość przez łzy

Postprzez Przemo » 2009-12-08, 23:35

Chyba zeczywiscie psy sa trudne do prowadzenia. Nie stwierdzam tego bo ktos napisal ale ze swej obserwacji.
jakies kilka lat temu, a napewno ponad 8 lat w moim domu rozegrala sie wojna.
Miedzy psem a....jego wlascicielem. Niewiem czyja byla wina ze do tego doszlo.
jesli pamiec mnie nie myli to bylo spokojnie. psu chyba cos do glowy przyszlo.
A pies byl i jest wielkosci doroslego samca berna a predzej duzego szwajcara.
Avatar użytkownika
Przemo
 
Posty: 2830
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 16:58
psy: Bera(*)

Re: Radość przez łzy

Postprzez Alicja i Spartki » 2009-12-08, 23:43

Apcik nie przejmuj sie moje chlopaki też tak mają nie raz miałam smycz zakręconą wokół nóg.Szkolenie szkoleniem a chłopaki i natura robi swoje w razie ich widzimisie :mrgreen: :mrgreen: .A co mam udawać ze sa świeci-może nie raz i są ale też sie im zdarza diabłq mieć za kołnierzem :-D :-D
Avatar użytkownika
Alicja i Spartki
 
Posty: 4037
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 20:13
psy: spartki w ilosci 10 szt
Hodowla: spartanska Osada

Re: Radość przez łzy

Postprzez Brożkin » 2009-12-09, 00:32

Witam serdecznie na forum :-)

Zastanawia mnie zwrot "wybrał nas sam"... To, że mały, kochany, kulkowaty szczeniaczek jako jedyny z gromadki podchodzi do odwiedzających przyszłych właścicieli, zaczepia ich prowokując do zabawy może oznaczać (nie musi), że wyrośnie na psa dominującego. I w tym widziałbym dylemat. Różnice wynikające z płci są ważne, ale nie możemy zapominać o charakterze!

Wierzę jednak głęboko, że hodowca (chyba się domyślam kto to taki ;-) ) doradzi w doborze psiaka i dużo lepiej ode mnie potrafi ocenić przyszły charakter berna.

Pozdrawiam i życzę samych radosnych chwil przez długie lata!
Avatar użytkownika
Brożkin
 
Posty: 613
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2008-04-11, 23:06
Lokalizacja: Poznań
psy: Bona, Tobi

Re: Radość przez łzy

Postprzez Majszczur » 2009-12-09, 01:16

Brożkin napisał(a): Zastanawia mnie zwrot "wybrał nas sam"...

oznacza on tylko tyle, że z powodu straty naszej suczki poszukiwaliśmy następczyni tej samej płci, a po wizytach w kilku miejscach i obserwacji całej gromady postanowiliśmy zarezerwować psa. Nie należę do osób które decydują TYLKO pod wpływem impulsu. Nie, nie podchodził do nas, a tym bardziej nie zaczepiał (żadnego opierania się łapkami o kolana). Był nami zainteresowany, ale umiarkowanie. Był wyluzowany, ale nie nachalny. Nie dokazywał aż tak energicznie jak reszta rodzeństwa. Sprawiał wrażenie zrównoważonego obserwatora i... śpiocha ;) ale szczonki były po karmieniu, więc trudno się dziwić. Nie wystraszył się też spadającej mu przed nos dużej torby, tylko raczej się nią zainteresował. Po przebudzeniu w miarę umiarkowanie podokazywał, ale nie pakował się innym na grzbiety. Wzięty na ręce pod brzuchem nie zamarł ani się nie wyrywał. Lekko unieruchomiony poddał się temu gestowi bez sprzeciwu. Właśnie przede wszystkim charakter jest dla mnie istotny ( no... poza znaczeniami w odpowiedniej proporcji :mrgreen: :lol: ;-) )
Ciekawe którą hodowlę obstawiasz i na jakiej podstawie ;) PW poproszę. Hodowca raczej nie sugerował nam, który psiak byłby dla nas najodpowiedniejszy, ale rzetelnie odpowiedział na moje pytania o każdym maluchu.
Avatar użytkownika
Majszczur
 
Posty: 4678
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2009-10-16, 19:00
Lokalizacja: Warszawa
psy: BPP: BERTA (*)... GRANDA (Princess Lovely Lady)

Re: Radość przez łzy

Postprzez iwona_k1 » 2009-12-09, 01:27

nasza sunia też była taka spokojna... ;-) siedziała ,patrzyła i się przytulała....Jej siostrzyczka za to diabeł wcielony,biegała,podgryzała zabawki,wszędzie jej było pełno,szczekała zaczepnie...No cóż-pozory mylą.Ursa ma 3 lata i nieustające szaleństwo w oczach.Może dlatego,że to pół-włoszka?
Zaznaczę tylko,że hodowlę odwiedzaliśmy chyba 4 razy zanim wzięliśmy Ursę.Byliśmy już zdecydowani tylko po prostu przyjeżdżaliśmy w odwiedziny :-) :lol: :mrgreen:
Avatar użytkownika
iwona_k1
 
Posty: 4394
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2008-11-23, 21:27
Lokalizacja: Sosnowiec
psy: Ursa Puchate Kreple,Zorn(*) Agis Petkowskie Wzg

Re: Radość przez łzy

Postprzez Drixon » 2009-12-09, 08:22

dodam tylko ze swojej strony, że poza płcią, charakterem najważniejsze jest zdrowie Bernów (nie mówię tutaj o dysplazji, bo to nie choroba)- tak droga Magdo - zdrowie, mój Drixon odszedł w wieku 4 lat ma (to znacznie poniżej średniej) histiocytozę złośliwą ... i cóż mi z zostało z jego urody, piętna płci i wspaniałego charakteru? - pół roku go opłakuję i wcale nie boli mniej :cry:
Wiem, że nie wszystko da się przewidzieć - zwłaszcza zdrowie i długość życia, ale można bardziej świadomie wybierać linię z której bierzemy Psijaciela ..
Chcesz mieć Barnusia to patrz na zdrowie przodków (i nie rodziców ale dziadków, pradziadków...)

pozdrawiam i życzę dobrego wyboru!
Avatar użytkownika
Drixon
 
Posty: 5589
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2008-08-25, 21:20

Re: Radość przez łzy

Postprzez iwona_k1 » 2009-12-09, 09:37

święta prawda ale w tym temacie wciąż za mało danych.... :-(
Avatar użytkownika
iwona_k1
 
Posty: 4394
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2008-11-23, 21:27
Lokalizacja: Sosnowiec
psy: Ursa Puchate Kreple,Zorn(*) Agis Petkowskie Wzg

Re: Radość przez łzy

Postprzez kerovynn » 2009-12-09, 11:05

Witaj Magda
Martynaa napisał(a):A może taka nić zdarza się tylko raz :?: Przecież nic, nie zdarza się dwa razy :!:


Mnie się zdarzyło drugi raz :-) Gdy nasz dalmatyńczyk (ten to dopiero miał charakterek :roll: ) miał 7 lat przygarnęliśmy 4 miesięczna wyżlicę, bo właściciele nie dawali sobie rady z jej temperamentem. Jeździła z nami wszędzie, spała w łóżku, byliśmy do niej przywiązani bardzo. Bała się burzy i huków. Któregoś burzowego dnia, gdy byliśmy w pracy, Negra przeskoczyła prawie dwu metrową bramę i wpadła prosto pod rozpędzony samochód. Jej ciało znaleźliśmy w schronie, zamrożone i przygotowane do spalenia. Rozpacz straszna. Miałam tak koszmarną próżnię w sercu, że za nic nie chciałam wracać do pustego domu (był jeszcze Pirus, ale to nie to) łaziłam po schronie patrząc przez łzy na kojce pełne psów i wypatrzyłam "wyżłopodobną" sunię, która od razu przyciągnęła moja uwagę - mimo, ze stała z tyłu, spokojna, cicha, nie próbując na siebie zwrócić uwagi, ale też nie pozwalając innym psom na zaczepki. Mąż (nieco przytomniejszy niż ja) oprowadził mnie po wszystkich kojcach, żeby najpierw obejrzeć wszystkie psy a potem wybierać. Wróciliśmy jednak po tę wypatrzoną. W biurze wypytywaliśmy dokładnie o charakter suni bo w domu była 3-miesięczna wnuczka i... dorosły samiec. Tak strasznie chciałam właśnie tę sunię, ze zrobili dla nas wyjątek i wyprowadzili nam ją z boksu by się upewnić, że nie będzie agresywna. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Pierwszy raz w życiu doświadczyłam tej magicznej więzi miedzy psem a człowiekiem. Rawka była z nami tylko rok a ja czułam jakby to było pół życia. Przegraliśmy z padaczką - pisałam o tym parokrotnie więc nie będę się powtarzać. Kiedy wróciliśmy z kliniki pożegnawszy Rawkę miałam serce połamane. Dwie sunie odeszły w tak krótkim czasie. Włączyłam kompa i szukałam w schronach następnego psa, którego mogłabym kochać, któremu chciałam dać dom. Od razu znalazłam kilka, ale mąż zaprotestował. Adunia (wnuczka) miała wtedy 16 mies, dreptała po całym domu, często u nas na parterze i nie można było brać psa o nieznanym charakterze ani temperamencie. Nie wiedziałam wtedy nic o ludziach przygotowujących psy do adopcji. Więc zaczęliśmy świadomie szukać rasy łagodnej, cierpliwej i delikatnej dla dzieci, przyjaznej dla ludzi itd...
Padło na Dużego Szwajcara. Ale wydawał nam się zbyt duży do domu. Pojechaliśmy do hodowli obejrzeć wszystkie szwajcary - entliki, appki i duże - i dopiero wtedy na spokojnie przemyśleć i podjąć decyzję, a potem poszukać malucha dla nas. Pooglądaliśmy pieski, w zachwyt wprawił nas jednak Duży. Hodowczyni zaprosiła nas do domu na rozmowę, a tam była... 3,5 miesięczna Ester, pozostawiona w hodowli. Mąż się wdał w rozmowę a ja zajęłam się maluszkiem, żeby zabawą i głaskaniem choć na trochę uśmierzyć koszmarny ból, żeby choć przez chwilę nie czuć pustki w sercu i w ramionach. Patrzyłam na małą Esię przez łzy, wiedząc, że za chwilę się pożegnamy, a z drugiej strony czułam zupełnie irracjonalne przekonanie, że to "mój" pies. W którymś momencie usłyszałam pytanie męża: "To jaka jest ostateczna cena za psa?" Nadstawiłam ucha ciekawa która rasa go aż tak zaintrygowała, że już pyta o cenę, po czym usłyszałam charakterystyczny szelest pieniędzy i zdanie tym razem do mnie: "No to zabieraj tę swoją kluskę do domu".Esia całkowicie wypełniła pustkę po Rawce i Negrze i posklejała w całość moje pogruchotane serducho. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Ona i ja to to dwie części tej samej duszy. I myślę, że kiedyś, kiedyś, z kolejnym psiakiem znów powtórzy się ta magia.
Avatar użytkownika
kerovynn
 
Posty: 5300
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2009-03-06, 13:09
Lokalizacja: Poznań
psy: DSPP Ester Czandoria Ogar Pl Nokturn Olfactus

Re: Radość przez łzy

Postprzez Gocha » 2009-12-09, 11:17

Witaj Magda :-D
Mam wrażenie że się znamy , czy chodziłaś z Bertą na szkolenie na Ursynów do Russa ? Jeśli tak to pewnie nas pamiętasz - Gośka i Ozzy :lol:
Bardzo mi przykro że Berta odeszła :cry:
Avatar użytkownika
Gocha
 
Posty: 1539
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-25, 11:01
Lokalizacja: Konstancin
psy: Ozzy [*], FBI-Zoy,Pooh- Niko wszystkie Altura

Re: Radość przez łzy

Postprzez daria » 2009-12-09, 11:35

Magda,gratulacje pokaż nam to piękne futeko ;-) :-D kiedy Birma trafiła do mnie moja Zosia miała rok i 9m-cy a Filip3 latka i 8m-cy dałam radę i przyznam że czasem bywa ciężko to nie oddałabym ani jednej chwili którą razem spędziliśmy.Ja po śmierci mojej bullinki na Birmę czekałam dwa lata i dopiero kiedy przyjechała do naszego domu wiedziałam że wszystkie dzieci mam w domu,dasz radę, :-D :-D
Ostatnio edytowano 2009-12-10, 21:35 przez daria, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
daria
 
Posty: 5439
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2009-02-16, 10:54
Lokalizacja: Gdańsk
psy: Cometa Balticanis (Birma)

Re: Radość przez łzy

Postprzez Anirysova » 2009-12-09, 11:42

A mój mąż twierdzi, że "pies to pies" ;-)
I pomimo, że bardzo kocha naszą sunię, to uważa, że nie ma to jak samiec.
Nasze trzy pierwsze psy zawsze były spokojne, nic nie zniszczyły, grzeczne, obcych psów nie zaczepiają, w zgodzie ze sobą żyją, prawie ideały, dlatego też myśleliśmy, że wszystkie takie są :-P do kiedy to King znalazł się u nas, wszystkie zabawki i wiszace ściereczki są jego, nie uleży chwilki spokojnie, prawdziwy adehadowiec. A wymażona przeze mnie suczka, do 15 m-cy, to prawdziwą diablicą była, teraz się trochę uspokoiła, tylko na spacerkach szaleje, ale w końcu jest jeszcze młodą panienką. Przytulankami są wszystkie.
Gdyby nie to, że ja chciałam mieć hodowlę, to pewnie pozostalibyśmy przy samych psach.
Życzę ci Magdo szczęścia, żeby wybrany piesek okazał się "prawie idelany" i przynosił ci dużo radości :-)
Avatar użytkownika
Anirysova
Moderator
 
Posty: 5202
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 21:23
Lokalizacja: śląskie
psy: Monia, Wiki, Banu, Sisi i Duma
Hodowla: Anirys Team FCI

Re: Radość przez łzy

Postprzez Gocha » 2009-12-09, 11:43

Teraz dopiero zobaczyłam że byłaś w naszej galerii :mrgreen: Pozdrawiamy Was serdecznie .Jak widzisz ja "dorobiłam " się dwupaku berneńskiego . Dom bez berneńczyka to nie dom , nawet sobie nie wyobrażam jak wielką pustkę odczuwacie ....
Avatar użytkownika
Gocha
 
Posty: 1539
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-25, 11:01
Lokalizacja: Konstancin
psy: Ozzy [*], FBI-Zoy,Pooh- Niko wszystkie Altura

Re: Radość przez łzy

Postprzez Szam » 2009-12-09, 13:17

Psy sa wspaniale, nie wierzylam mojej znajomej ktora ma kilka samcow bernenskich, ale teraz mam swojego Hummera. Psa o tak wielkim sercu, kochajacego, wielgachna przytulanke. Jest calkiem inny niz nasze suczki, zakochany we mnie do nieprzytomnosci, nie odstepujacy mnie na krok.
Zachowanie, rekcja na inne psy itd. to tez kwestia wychowania i pracy z psem. Nasz nie wykazuje agresji do innych samcow, nie ciagnie na smyczy (kto widzial na wystawie chociazby na jakiej ringowce chodzi), jest posluszny i lagodny. Na spacerach nie odstepuje mnie na krok. Cieczki, coz jak sie zakocha zaczyna poscic, ale jakos to przezywamy.
Jezeli masz czas i ochote pracowac z psem, mysle ze powinnas sobie poradzic. Zwroc uwage jedynie na rodzicow psiaka (charakter, zdrowie) i na warunki w jakich sa szczenieta.
Avatar użytkownika
Szam
 
Posty: 3082
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 17:36
Lokalizacja: Rzeszów / okolice
psy: Jamajka, Lulu, Hummer, Gina & aussiki

Re: Radość przez łzy

Postprzez Beata i Fiona » 2009-12-09, 14:28

co ja mogę napisać
bardzo wiele zależy od wychowania i stosunku do psa
pies ma być psem, i nie wolno go uczłowieczać, bo nie poradzi sobie później w 4-nożnym środowisku

mam i pieska i sunię - i cóż, mimo że Trey jest młodszy i jest zdrowo szurnięty (miałaś okazję poznać) da się nad nim zapanować, mam 19 lat i 160 w kapeluszu ale dla nich jestem najważniejsza w rodzinie :mrgreen: i chyba na świecie :roll:
Trey wychowuje się z nami od samego początku, jest do mnie bardzo przywiązamy (powiedziałabym 'chorobliwie'), narazie uczestniczył tylko w przedszkolu, i nie wiem czy szkoła będzie potrzebna, choć pewnie się skusimy ;-)
na przedszkolu mieliśmy takie ćwiczenie - każdy po kolei spuszczał swojego szczonka (same sunie, Trey był rodzynkiem), sunie wiadomo ;-) rozpierała je energia, musiały powąchać każdego, musiały się pobawić z innymi pieskami itp., a Trey :roll: Trey spuszczony ze smyczy obszedł wszystkich ludzi, dokładnie sprawdził zawartość kieszeni, po czym spokojnie poszedł powąchać kurtkę leżącą pod płotem 8-) raczej nie interesowały go inne pieski, no był zaciekawiony, ale ja byłam guru, był jednym z 2 szczonków które nie miały żadnego problemu z przywołaniem, ba!! co on wyprawiał żeby jak najszybciej się do mnie dostać ... :roll:

z cieczkami nie mamy żadnego problemu (no oczywiście Fiona jest wtedy super!! i są rozdzielone w osobnych pokojach i podwórkach), ale inne sunie go nie interesują tak żeby biec do nich na łeb na szyję; nie ma najmniejszego problemu z jedzeniem, ani z wybrzydzaniem

niedawno szliśmy na spacerku (ja z nimi dwoma) a z naprzeciwka po chodniku idzie dwójka dorosłych facetów z ONkiem; widziałam że Trey się "zainteresował", ale wytsarczyło "NIE" i przeszły na luźnej smyczy, a ONek - chyba się wystraszył dwójki goryli i omało co nie wyrwał się ze smyczy ... faceci zrobili dziwną minę i poszli dalej

dla nas jedynym problemem są ... słupy i drzewa - dokładnie wszystkie muszą zostać obsikane :roll: co jest dość interesujące na alejkach pełnych drzew, ale i nad tym można zapanować ;-) jak się na spacerkach nie buja w obłokach
Avatar użytkownika
Beata i Fiona
 
Posty: 2367
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-04-30, 12:22
Lokalizacja: Radlin
psy: TREY, VARIA i KAGURA von Romanshof & YARA
Hodowla: von Romanshof

Re: Radość przez łzy

Postprzez Majszczur » 2009-12-09, 14:57

Drixon napisał(a):poza płcią, charakterem najważniejsze jest zdrowie Bernów (...) zwłaszcza zdrowie i długość życia, ale można bardziej świadomie wybierać linię z której bierzemy Psijaciela ..
Chcesz mieć Barnusia to patrz na zdrowie przodków (i nie rodziców ale dziadków, pradziadków...)

Dziękuję za tą uwagę, ale myślę, że pojawiła się dlatego, że się nie znamy (jeszcze ;) ) i moją póżżartem-półserio wypowiedź o znaczeniach potraktowałaś poważnie (choć użyłam odpowiedniej emotikony). Wprawdzie serce podpowiada mi psinę jak najbardziej zbliżoną pokrojem i umaszczeniem do Berty (w pierwszy post wrzuciłam jej zdjęcia) ale rozsądek każe mi patrzeć na rzeczy istotniejsze, dlatego też tak długo nie mogę/mogłam trafić na "mojego", bo po prostu mając większą wiedzę na temat rasy jest to trudniejsze niż branie psa li tylko pod wpływem impulsu. Nie zamawiam psa na odległość, bo mi się spodobał na zdjęciu, najpierw czytam o hodowli i psach z niej pochodzących (czasem mam okazję zobaczyć dorastające psy z poprzedniego miotu), do każdej hodowli z mojej listy jadę osobiście, w ten sposób na przykład nie dane mi było zobaczyć na żywo np Vanillki, bo ze względów logistycznych mogłam przyjechać na spotkanie dopiero w przyszły weekend, a niedawno dostałam sms, że ktoś po nią przyjechał wcześniej.
Wgląd w rodowody zrobiłam ZANIM umawiam się na spotkanie (niestety nie wszędzie jest podana długość życia, a jeśli nawet jest, to na niewielu stronach hodowli jest onformacja o przyczynie zgonu, pozostaje więc szczera rozmowa)
W linii w której wpadł mi w oko piesek (choć jechałam oglądać suczki) są wprawdzie dwa przypadki krótkowieczności, ale rozmawiałam na ten ten temat z hodowcą jakiś czas temu i poznałam przyczynę. Jeden przypadek jest dla mnie klarowny i niezależny od genetyki, drugi budzi lekką wątpliwość, ale wytłumaczenie przedwczesnej śmierci było nader logiczne.
Nie pisałam o zdrowiu i długości życia przodków jako kryterium przy wyborze, bo uznałam to za oczywiste. Błędnie założyłam że wszyscy o tym wiemy i wiemy, że inni wiedzą i że Wy wiecie, że ja wiem :-P Starałam się też zebrać wcześniej informację na temat zachowań psów wychodzących z danej hodowli (czy nie mają np. tendencji do lękliwości itp.)
Wydaje mi się, że wzięłam pod uwagę wszystko co konieczne (a jeśli nie to proszę o sugestię co jeszcze) i teraz skupiłam się tylko na tym "współżyciu z samcem" bo niespodziewanie zmieniła nam się koncepcja płci. Na to nie byłam przygotowana psychicznie, stąd ten wątek.
A'propos przygotowania psychicznego. Moja Berta (Atena Echo Haiti po Mila Pętkowskie Wzgórza i Kasper Maltabar) generalnie była (poza alergią pokarmową) zdrowa jak koń i myślałam, że psychicznie zacznę przygotowywać się na jej odejście za jakieś 4 lata, jeszcze na początku maja była w doskonałej kondycji i godzinami pływała jak nutria w jeziorze, jej śmierć była totalnym zaskoczeniem i nie miała nic wspólnego z obciążeniami genetycznymi. Na osiedlu obok jest sunia bernenka bez papierów, z dysplazją, pół roku starsza od Berty, czerpie radość z ŻYCIA i daje radość swoim ludziom. Żyje. Żebyśmy się dobrze zrozumiały - absolutnie nie popieram kupowania zwierząt z pseudohodowli (mam nadzieję, że nie będziemy rozwijać tego tematu bo to "oczywista oczywistość") chcę tylko zaznaczyć, że pewnych zdarzeń nie da się przewidzieć. Po prostu. Ja do dzisiaj uwierzyć nie mogę, że Berty nie ma z nami. Niedawno dowiedziałam się, że nie żyje Matka Berty Mila Pętkowskie Wzgórza - odeszła 6 września (*) miała ponad 9 lat światne wyniki badań i kondycję i też nic nie wskazywało na to, że to jej ostatni rok życia. Chyba zaczynam schodzić z tematu... wybaczcie :oops:


kerovynn napisał(a):Witaj Magda
Martynaa napisał(a):A może taka nić zdarza się tylko raz :?: Przecież nic, nie zdarza się dwa razy :!:

Mnie się zdarzyło drugi raz :-) (...) Esia całkowicie wypełniła pustkę po Rawce i Negrze i posklejała w całość moje pogruchotane serducho. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Ona i ja to to dwie części tej samej duszy. I myślę, że kiedyś, kiedyś, z kolejnym psiakiem znów powtórzy się ta magia.
Bardzo jestem Ci wdzięczna za tą opowieść, spociły mi się oczy, bo od kilku miesiący mam takie klimaty, że gdyby nie obowiązki związane z dziećmi nie miałabym żadnej motywacji, żeby wyjść z łóżka, a już na spacer to za żadne skarby swiata... bo i po co?! ... bez psa... łazić bez sensu pod lasem...

Gocha napisał(a):Witaj Magda :-D
Mam wrażenie że się znamy , czy chodziłaś z Bertą na szkolenie na Ursynów do Russa ? Jeśli tak to pewnie nas pamiętasz - Gośka i Ozzy :lol:
Bardzo mi przykro że Berta odeszła :cry:

Oczywiście że ja to ja ;) i pamiętam Cię Gosiu ze szkolenia z Twoim wariatuńciem Ozzinkiem maluszkiem ;) przypomniałam się Wam w galerii. Wymiziaj odemnie Ozzika cudnego. Boże jaki on... dorosły ;-)

daria napisał(a): Magda,gratulacje pokaż nam to piękne futeko ;-)
falstart, hodowlę którą masz na mysli tylko odwiedziliśmy, ale nie wzięliśmy z niej psiaka. Za to w pierwszy post wstawiłam pamiątkowe fotki Berty

Beata i Fiona napisał(a): mam i pieska i sunię - i cóż, mimo że Trey jest młodszy i jest zdrowo szurnięty (miałaś okazję poznać) da się nad nim zapanować, mam 19 lat i 160 w kapeluszu ale dla nich jestem najważniejsza w rodzinie :mrgreen: i chyba na świecie :roll:

Beata ja tylko mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że to właśnie Trey morduchna jest sprawcą tego całego zamieszania i że Krzysiek (mój mąż) po wizycie u Was zaczął oswajać się z myślą, że drugi samiec w domu to nie konkurent a... cudowy towarzysz i partner :mrgreen:
Ostatnio edytowano 2009-12-09, 15:16 przez Majszczur, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Majszczur
 
Posty: 4678
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2009-10-16, 19:00
Lokalizacja: Warszawa
psy: BPP: BERTA (*)... GRANDA (Princess Lovely Lady)

Re: Radość przez łzy

Postprzez Drixon » 2009-12-09, 15:12

czyli Berta była siostrą mojego Drixona (Casper Echo Haiti) ... przykro mi ...
Avatar użytkownika
Drixon
 
Posty: 5589
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2008-08-25, 21:20

Re: Radość przez łzy

Postprzez Cefreud » 2009-12-09, 15:44

Majszczur napisał(a):Nooooo toś mnie Apcik pocieszyła :roll: :mrgreen:
Dodaj sobie do wizualizacji spacerku ze swoim kawalerem jeszcze dwójkę dzieciaków i masz moje dylematy jak na dłoni ;)

Ale co tam... damy radę... co mamy nie dać :-P


Zobacz w naszej galerii-1,5 roczny Freudzik (deko przerosnięty bern) i wózek.Da się i nie ma problemów.Skoro tylko wybierasz się na PT wszystko powinno być ok.Co do charakteru-Freud nie jest psem kryjącym-nigdy nie mielśmy żadnych scysji z innymi psami.Czy na spacerach berneńskich(gdzie były tez kryjące samce i żadnych afer nie było), czy na ulicy czy w domu.Mogę wprowadzić do mieszkania dowolnego psa,kota,wiewiórkę czy cokolwiek.Freud wszystko akceptuje.Moze się mylę,ale wg mnie 99% zachowania to wychowanie a reszta to geny.
Bierz psa-jest zawsze ładniejszy od suczki ;-)

Beata-nie obraź się ale Twój Trey to jeszcze gówniarz.Nie krył, nie dojrzał.Poczekaj jeszcze jakiś czas zanim napiszesz o reakcji na cieczki.U nas nie było nic, aż do tego roku,kiedy postawiłam na nogi wetów,przebadałam psa na lewą stronę,żeby zdiagnozować ciężką chorobę-miłość do kundelki sąsiada.
Avatar użytkownika
Cefreud
 
Posty: 10797
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 21:36
psy: CeFreud (*),Wall-e i Kubuś-sz koty,Pimki(*)

Re: Radość przez łzy

Postprzez daria » 2009-12-09, 16:00

Ja sobie też zafunduję w przyszłości pana psa :-D ostatnio miałam okazję poznać forumowego kolegę Galwina,jest imponujący i przeuroczy więc domyślam się co w psie zachwyciło Twojego męża,zresztą Trey jest piękny nie dziwię mu się że był pod wrażeniem.
Berta była piękna, bern i dziecko to cudowny widok i wielka przyjaźń :-)
Avatar użytkownika
daria
 
Posty: 5439
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2009-02-16, 10:54
Lokalizacja: Gdańsk
psy: Cometa Balticanis (Birma)

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Przedstawiamy się!

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości