Mam mały problem z Galwinem. Od kiedy do nas przyjechał jadł z miski na stelażu. Nie było problemów z tym, aż do czasu gdy nie chcący ją wywrócił. Miska z wielkim hukiem poleciała na ziemie i uderzyła w kafelki. Od tamtej pory dwoje sie i troje, żeby psiur zechciał jeść z miski.. Po incydencie ściganełam miski ze stelaża i położyłam na kocyku. Nic nie dało... Pomyślałam że skoro boi się jeść z metalowej michy to dam mu miche plastikową, to też nic nie dało.. Jak jedzonko wyciągałam na kocyk pod miskami to zjada je w mig i z podkulonym ogonem ucieka. Zaczełam miske przewracać na bok, tak żeby część jedzenia była w misce a część na kocyku. Zjadał tylko to co było na kocyku. Zmieniłam miejsce w którym zazwyczaj jadał. Nie mam pomysłu co tu zrobić.. Przecież z ręki nie będe go karmiła. JEsteśmy na BAFRie także psiur je głównie kości, które migiem wyciąga z michy i ucieka na swoje miejsce. Problem mamy także z piciem wody. W domu za nic na świecie nie napije się wody, jak chce pić to wyje przed drzwiami że chce wyjść i biegnie do michy/konewki z wodą na dworzu. Miska na dworzu jest metalowa. Jak zostawiam go samego w domu to wymieniam zawsze wode i myje miske. Woda jest taka jaką najbardziej lubi czyli zimna. Czasem jak długo nie wracamy to coś tam wypije ale nie wiele (chociaż może to koty piją zamiast niego


Pomóżcie


