Donoszę, że jutro jedziemy ściągać szwy i abażur
zdjęliśmy kołnierz na jeden dzień, ale cwaniak zaraz zaczął majstrować przy szwach :/ więc przymusowo jeszcze opancerzony do jutra, ale pocieszające jest, że radzi sobie zadziwiająco dobrze
na spacerze wzbudza niemałą sensację, spotkaliśmy się z tysiącem różnych pytań, komentarzy i pomysłów dlaczegóż to piesek chodzi w kosmicznym nakryciu głowy
ranka już chyba zagojona, moszna ładnie obkurczona, oby okazało się, że już właściwie wszystko gra. To 8 dzień po zabiegu, a Wittowi już dopisuje apetyt jak nigdy dotąd, więc pilnujemy michy
schudło się naszemu przystojniakowi troszkę przez ostatni tydzień, ale to na zdrowie tylko wyjdzie, bo łapy tylne nadal nas martwią... poczekamy na kontrolne oględziny.
A więc - wracamy do życia bez niebieskiego przyjaciela
pozdrawiamy
Edit:
Wszystkim trzymającym kciuki za naszego niebieskiego pychola - pięknie dziękujemy