tam gdzie góra piachu był trawnik... kiedyś... dawno temu... przed Moro...który to usypał sobie górkę sam własnymi łapkami i na niej rządzi cały dzień z zabawkami obserwując okolicę, póki nie zabiera się za pozostałą część mojego pieczołowicie pielęgnowanego ogródka to ma na tym kawałku swoje królestwo... wraca cały w piachu, wpada do swojego koszyka, chwilę pośpi i cały piasek zostaje w koszyku, więc pańcia codziennie trzepie materacyk, ciągle pierze, a piesek zawsze wstaje jak nowy, bród się go nie trzyma... pięknie rośnie, ma wielkie serce, jest pięknym psem z fantastycznym usposobieniem (po rodzicach pewnie)

i jest straaaaasznie przez nas KOCHANY
a co do snów Pani ALicji - myślę, że nie ma co brać dosłownie.