Moderator: Apcik
Barb napisał(a):Ogromnie miło znów Was odwiedzić. Nie wiem jeszcze jak długo będę mogła tu zaglądać, ale po kolei.
Każdy pamięta - zwłaszcza po spotkaniu w Sulejowie - jak nasz Żuruś zdominował męskie towarzystwo. To prawda, zmężniał, stał się stateczny, posłuszny (ale tylko swojej pani), nadal taki przymilny i wymuszający pieszczoty... jak każdy szanujący się berniołek ale nadal jest to osobnik ALFA w spotkaniach z chłopakami.
Chociaż muszę przyznać, że na spacerkach mnie slucha,to jednak szybko odpowiada na zaczepkę... wystarczy warknięcie lub intensywna lustracja
W takich przypadkach chce delikwenta podporządkować. Raz puściłam go wolno, gdy szedł z nami kolega z Shar Pejem ufff tylko dwa razy się chwycili, natomiast gdy Piki nie posłuchał właściciela i nie chciał wrócić, Hector od razu zareagował i pobiegł go zagonić do właściciela. Bałam się trochę, bo Shar Pei to pies do polowań na dziki i także hodowany do walk.
Ponieważ ze mną jest coraz gorzej, a zdarza się coraz częściej, że nie widzę... więc przydałoby się porządne szkolenie na posłuszeństwo. Niestety nie mam jak jeździć z nim na szkolenie, bo nie siadam za kierownicę (nie tylko ze względu na oczy, ale nie jestem kompatybilna z moimi kończynami), poza tym Wiesiu pracuje całymi dniami i nie ma go w domu.
Mam dodatkowy problem z moim ukochanym pupilem, gdyz jest za bardzo przywiązany do mnie. Są chwile, że nie jestem w stanie się ruszać, więc muszę prosić kolegę o pomoc w wyprowadzeniu Hectora. Czasami moi rodzice przyjeżdżają i tata mi go wyprowadza, ale problem tkwi w tym, że Hector nie chce iść na dłuższy spacer z NIKIM, bo wie, że ja jestem w domu. Tylko się załatwi i ciągnie do pani. Martwi mnie to, bo ostatnio jestem zmuszona na kontakt z neurochirurgiem z Warszawy. Jeśli zdecydują, że można mnie choc trochę podratować, to nie mam pojęcia jak to Hector przetrwa. Miesiąc w szpitalu (to już 2 lata temu), "sponsor" (tak Wiesiu mówi o sobie do psa) był w domu, a Hectuś spał na moim miejscu, nie chcial jeść, wychodzić na spacery i cały czas smutno popiskiwał. Mój powrót ze szpitala był dla niego taką radością, że od tamtej pory mnie nie odstępuje
Szczerze mówiąc nie wiem co zrobić. Proszę, jeśli ktoś ma jakiś pomysł lub doświadczenie w tej materii... będę bardzo wdzięczna, gdyż czeka nas prawdziwie trudny czas.
Życzę miłego, pełnego wspaniałych niespodzianek dnia i słońca w serduchach rozpraszającego czarne chmury.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości