

Basiu - zdrówka dla Ciebie

Basieńko - warto Hektorkowi uzupełnić dane na http://swissdogsworld.pl/

Moderator: Apcik
Barb napisał(a):Ogromnie miło znów Was odwiedzić. Nie wiem jeszcze jak długo będę mogła tu zaglądać, ale po kolei.
Każdy pamięta - zwłaszcza po spotkaniu w Sulejowie- jak nasz Żuruś zdominował męskie towarzystwo. To prawda, zmężniał, stał się stateczny, posłuszny (ale tylko swojej pani), nadal taki przymilny i wymuszający pieszczoty... jak każdy szanujący się berniołek
ale nadal jest to osobnik ALFA w spotkaniach z chłopakami.
Chociaż muszę przyznać, że na spacerkach mnie slucha,to jednak szybko odpowiada na zaczepkę... wystarczy warknięcie lub intensywna lustracja![]()
W takich przypadkach chce delikwenta podporządkować. Raz puściłam go wolno, gdy szedł z nami kolega z Shar Pejem ufff tylko dwa razy się chwycili, natomiast gdy Piki nie posłuchał właściciela i nie chciał wrócić, Hector od razu zareagował i pobiegł go zagonić do właściciela. Bałam się trochę, bo Shar Pei to pies do polowań na dziki i także hodowany do walk.
Ponieważ ze mną jest coraz gorzej, a zdarza się coraz częściej, że nie widzę... więc przydałoby się porządne szkolenie na posłuszeństwo. Niestety nie mam jak jeździć z nim na szkolenie, bo nie siadam za kierownicę (nie tylko ze względu na oczy, ale nie jestem kompatybilna z moimi kończynami), poza tym Wiesiu pracuje całymi dniami i nie ma go w domu.
Mam dodatkowy problem z moim ukochanym pupilem, gdyz jest za bardzo przywiązany do mnie. Są chwile, że nie jestem w stanie się ruszać, więc muszę prosić kolegę o pomoc w wyprowadzeniu Hectora. Czasami moi rodzice przyjeżdżają i tata mi go wyprowadza, ale problem tkwi w tym, że Hector nie chce iść na dłuższy spacer z NIKIM, bo wie, że ja jestem w domu. Tylko się załatwi i ciągnie do pani. Martwi mnie to, bo ostatnio jestem zmuszona na kontakt z neurochirurgiem z Warszawy. Jeśli zdecydują, że można mnie choc trochę podratować, to nie mam pojęcia jak to Hector przetrwa. Miesiąc w szpitalu (to już 2 lata temu), "sponsor" (tak Wiesiu mówi o sobie do psa) był w domu, a Hectuś spał na moim miejscu, nie chcial jeść, wychodzić na spacery i cały czas smutno popiskiwał. Mój powrót ze szpitala był dla niego taką radością, że od tamtej pory mnie nie odstępuje![]()
Szczerze mówiąc nie wiem co zrobić. Proszę, jeśli ktoś ma jakiś pomysł lub doświadczenie w tej materii... będę bardzo wdzięczna, gdyż czeka nas prawdziwie trudny czas.
Życzę miłego, pełnego wspaniałych niespodzianek dnia i słońca w serduchach rozpraszającego czarne chmury.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości