Wiem, że życzycie nam happy-endu. Uwierzcie mi, poszłabym boso na kraniec świata, na kolanach, oddała kilka lat swojego życia, by wrócił żywy.
Szanse są jednak marne. Pamiętajcie - tam był Marek i gdyby Brombas się wydostał, musiałoby to się wydarzyć jednak w miarę szybko i powinien płynąć przy powierzchni, by móc oddychać. Tych okoliczności zabrakło.
Nie ustajemy w poszukiwaniach. Dziś Go nie było we wskazanych miejscach, ale Ania Pompejowa ma rację - przy tej temperaturze ciało "może pić wodę" nawet 6 tygodni

Czyli tyle czasu może minąć nim pojawi się przy powierzchni. Będziemy czekać i regularnie sprawdzać. Natura nam nie sprzyja.
Wasz optymizm... Boziu, jak chciałabym go dzielić. Ale bolesnym jest dla mnie rozniecanie takiej nadziei.
Stara przypowieść powiada, że po czasie płaczu należy przestać płakać, by pozwolić oddalić się duszy do raju.
Postaram się jak najszybciej przestać płakać. Tęsknić będę zawsze i czekać na spotkanie z Nim. Był idealny i wyjątkowy. Jeśli miałabym komuś kiedyś podac cechy pożądane u PRzyjaciela, podałabym te, które posiadał On.
Nauczył mnie, że marzenia się spełniają - On był realizacją takiego marzenia, po 7 latach. Towarzyszył nam w każdej ważnej chwili - nawet siedział w aucie pod szpitalem, gdy rodziła się Pola. Gdyby wpuszczali, pewnie Marek by Go wziął. Planowaliśmy pod Niego wyjazdy, urlopy, kupiliśmy pod Niego auto. Był pełnoprawnym członkiem Rodziny. Ale od Niego dostaliśmy po stokroć więcej. I żadne poszukiwania tego nie spłacą.
Przytuliłam Go
ten ostatni raz
Pamiętam Jego oczy
Głęboką jaskinię, w której
mogłam się zawsze schronić
I za chwilę tylko
została ostatnia rzecz
którą miał
ciepło...
Przyjacielu
Jesteś ciągle ciepły
Dobranoc