Moim zdaniem jeśli zbierze się grupa hodowców i przyjmie jakiś kierunek rozwoju tej rasy, postanowią walczyć z jakąś chorobą dręczącą tę rasę lub będą chcieli wyselekcjonować wyjątkowo piękną linię to oczywiście przy założeniu współpracy między nimi ma to rację bytu i sens. Natomiast na ogół jest to rwanie każdy w swoją stronę i nie mówi się co z 7 szczeniakami tylko wypina się pierś bo jeden ten ósmy się udał i zrobił repro.
Może za bardzo zejde z tematu ale dla porównania polski hodowca chcący przywrócić światu zdaje się chyba gończego lub też ogara polskiego (chodzi mi o tą rasę polską która nie jest jeszcze zarejestrowana w FCI) poświęcił temu swoje życie, a i tak nie starczyło mu go by dokończyć dzieła. Pisze o tym dlatego by przedstawić mój punkt widzenia bo psy to nie muszki owocówki więc trwa to troszeczkę dłużej i patrząc z tego punktu myśle że odrazu widać że taki polski inbred to jest bzdura, jest to raptem ogniwo a ważny jest łańcuch a więc kierunek ogólny w którym zmierzali by wszyscy hodowcy. Ja rozumiem że inbred może dać sporo dobrego ale trzeba zrobić to z głową i razem może z czasem do tego dojdziemy :)
Agata
"Ja nie jestem przeciwnikiem, bo uważam, że inbreed jest częscią hodowli i bez niego po pewnym czasie wśród Berneńczyków moglibyśmy wyróżnić pewnie z 5-6 różnych ras"
myśle że przesadzasz i to bardzo przedewszystkim dlatego że od tego jest wzorzec (wystawy) i zbytnie oddalenie od niego wykluczyło by danego osobnika z dalszego cyklu więc to dla Mnie czysta fikcja ;)
po za tym ja to widzę dokładnie odwrotnie bowiem do szybkiej zmiany i powstania 5-6 ras dochodzi właśnie za pomocą inbreedu i dlatego właśnie się go stosuje przy tworzeniu nowych ras
jeśli chodzi o rozmnażanie w sposób konwencjonalny = szukanie osobników nie spokrewnionych (nie czepiaj się ;) ) i z potrzebnymi nam cechami to efekt zmian jest dużo wolniejszy i nie spowoduje powstania nowej rasy chyba że nagle zaczniemy preferować jakiś konkretny typ ale to jest ewolucja trwa powoli w przeciwieństwie do rewolucji ;)
myśle że łatwiej jest robić na inbreed na daną cechę niż znaleźć odpowiedniego osobnika nie spokrewnionego i myśle że dzięki inbreedowi można zabłysnąc przed kupującym jakie to wyjątkowe połączenie genów że aż inbreed robimy
jako ciekawostkę dorzuce że chyba potrzeba było by 1000 lat by np mieszkańcy Warszawy którzy przenieśli by się do Afryki w okolicach pod zwrotnikowych i tam by sobie siedzieli tyle czasu zmienili by kolor skóry na czarny
