ile ich tu Kodzi nie poznałam, wyrosła pannica - a Gabi - to już panienka Ozzik mi tu na klawiature wchodzi i pozdrowienia i buziaki śle dla dziewczynek
Alicjo! z całego serca zazdroszczę Teraz kiedy mam warunki lokalowe na całą sforę to niestety emerytury nie chcą być gumowe.Wasza galeria dostarcza mi dużo radości i dlatego każda ilość zdjęć to zawsze za mało. Serdecznie wszystkie spartki pozdrawiam i te szczekające i te gadające.Przysięgam sobie solennie,że latem o ile zdrowie dopisze zawitam w Wasze strony aby oko nacieszyć widokiem tak dorodnej swory no i oczywiście aby osobiście poznać ich dwunożnych przywódców stada
Kodunia, dobrze ,że był opis pod zdjęciem, bo chwilkę sie zastanawiałam...cóż to za duzy bernuś Gabi i ten błysk w oczku , rewelacja pozdarwiamy cieplutko i o więcej zdjatek poprosimy. uwielbiam, uwielbiam tu zaglądać
Troszkę z archiwum -czy wiecie kto jest na zdieciu i nasza mała łobuzica Kodzia i dwa urwipołcieszukają wiosny zdiecia z archiwum to Misia Chivek Orinka sunia która dzieki dobroci forumowiczów wraz z Odyskiem Zuni została wykupiona z hodowli.Jak Zunia przysłała mi esemesa że Odzio odszedł za tęczowy most wrociły wspomnienia i ogromne poczucie winy że tak rzadko odwiedzam Orinkę.Nie wytrzymałam i pomieważ od dwóch tygodni nie wysadzam nosa z papierów postanowiłam sie przewietrzyć i pojechałam do Gosi zobaczyc jak Orinka sie miewa i czy wszystko z nią w porządku.Starym bywalcom forum powiem że miewa sie bardzo dobrze jest zdrowa jak ryba włosy ma długie i wyglada jak owieczka dosłownie.Na buzi uśmiech od ucha do ucha.No i co najwazniejsze ma odpowiednią figurę a nie tak jak przy ostatnich Jolu Twoich odwiedzinach. Boze pamiętam jak Zunia i Jola przywiozły Orinke do nas i jak wygladało pożegnanie .Jola nie gniewaj sie ze to piszę -/a moze tu nie zajrzysz i nie przeczytasz/ale czułam że jest to dla Ciebie bardzo trudne rozstanie,rozstanie które rozdzierało Cie od srodka.Może dziś kiedy już minęło sporo czasu bedzie dla nas wszystkich którzy włozyli w ta akcje tyle serca pociechą i nagrodąto że Orinka ma sie bardzo dobrze ,ma koleżankę Barse z którą szaleją i jest oczkiem w głowie Artura.Możemy tylko sie cieszyć ze i Odysek i Orinka chociaż te drugą połowę zycia mieli dobrą ,otoczeni miłoscią ludzi którym po tym co przeszli kolejny raz zaufali.Pozdrawiam
Ostatnio edytowano 2009-01-23, 09:46 przez Alicja i Spartki, łącznie edytowano 1 raz
Ja nie znam tej historii, bo nie jestem starym forumowiczem, ale cieszę się całym sercem, że Orinka czuje się dobrze, że ma wspaniałych właścicieli i że nic złego się jej nie dzieje. To bardzo ważne... A ten fartuszek kojarzy mi się z Bony operacje na przepuklinę. Źle mi się kojarzy...
Rozumiem panie Adamie ze ten fartuszek czesto kojarzy sie żle ale w tym wypadku skończyło sie dobrze.Orinka zanim poszła do nowego domu została wysterylizowana i w takim pieknym wdzianku z Zuzią i Jolą do mnie przyjechała.Mysle ze ten fartuszek to dobry znak dla chorych suniek.Leżał u mnie wyprany wyprasowany sobie spokojnie na półce aż do pewnego dnia kiedy to znowu poczuł sie potrzebny i niezastapiony.Mojej Saruni rozeszły się szwy po cesarce i wyszły jelita.Jezu strasznie wtedy spanikowałam jak zobaczyłam.Zadzwoniłam natychmiast do weterynarza kazał mi przeprasować gorącym żelażkiem ręcznik przewiązać nim sarunie pod brzuchem i natychmiast przywiezć do lecznicy.Wtedy własnie przypomniałam sobie o fartuszku Orinki przeprasowałam tylko gorącym żelażkiem załozyłam i pojechalismy.Cesarka trwała 45 minut a ta operacja przeszło dwie godziny bo trzeba było wszystko płukać i robić od nowa.Jak juz odbierałam sarunie doktór wręczył mi fartuszek i powiedział....... oddaje pani ale lepiej żeby juz go nie musiala pani używać.
O Matko! Jelita na wierzchu? Gęsiej skórki dostałem jak to czytałem! Bona ma dwa takie fartuszki. Też leżą gdzieś w szufladzie, ale mam nadzieję, że nigdy nie będą już potrzebne. Poza tym są malutkie, bo Bonka jak miała operację była strasznym gówniarzem No i PANI Alicjo! Proszę nie mówić mi przez "pan". Już to przerabialiśmy