przez torunia » 2009-02-15, 21:20
Witam wszystkich serdecznie. Chciałam opisać problem dotyczący mojej suni - berneńczyka, gdyż sama już nie wiem, co robić. Tora ma 10 miesięcy, jest piękna i mądra, przyjazna i kochana, ale bardzo, bardzo bojaźliwa. Wszystko zaczęło się jak była u nas ok.tygodnia. Wyprowadzałam ją codziennie po kilka razy, wtedy jeszcze mieszkałyśmy w bloku, starałam się ją oswoić z otoczeniem, króciutkie spacerki po trawniczku, już wtedy troszkę się bała(myślałam ,że to dlatego, iż została dopiero co odciągnięta od matki itd.), ale wtedy jeszcze było wszystko w porządku. Po kilku dniach ona stała się naprawdę strachliwa. W domu po przeciwnej stronie ulicy był pies, zupełnie nie pilnowany przez właścicieli. Zbliżało się lato, w tamtym domu zawsze było otwarte okno na oścież, tak że tamten pies (jakis mieszaniec - mniej więcej boksera z amstafem) zawsze tam "czatował" i strasznie szczekał, tak groźnie jak gdyby miał wyskoczyć i rzucić się na mnie i Torę. Oczywiście ona wtedy uciekała, bała się, ja ją brałam zupełnie w inną stronę, ale nie dało się nie przejść tak,żeby tamten pies nas nie widział. Od tamtej pory bała się wychodzić na dwór, tzn.po prostu jak wychodziła, to siadała, nie chciało jej się chodzić itd.. Ja się nie poddawałam i z czasem jakoś powoli przełamywała się i chodziłyśmy w koło bloku - to był juz sukces. Jak już troszkę podrosła, miała ok.4 msc wyszłyśmy się przejść do parku ( ale żeby iść do parku, to trzeba było pokonać ulicę, mijających ludzi, hałas - jak to w mieście) - ona zawsze była strachliwa, ale chodziła ze mną, wiem że chciała, jak już byłyśmy w parku to, czuła się swobodnie, bawiła się ze mną, węszyła, biegała troszkę. Niestety z czasem zauważyłam, że jej strach się pogłębiał, bała się bardzo psów i ludzi, czego wcześniej nie robiła. Oczywiście nie była odizolowana, miała kontakt z rodziną itd, miała też swą psią koleżankę z podwórka, którą zaczepiała i był to chyba jedyny pies do którego swego czasu miała zaufanie. I tak minęły wakacje. Przeprowadziłyśmy się na wieś, myślałam że wtedy zazna spokoju, rozumiecie, zupełny spokój, zero tłoku, z dala od ulicy i samochodów. Oprócz niej mam jeszcze jednego pieska, kundelka, tego to odrazu pokochała ;). Bawią się do dziś, jest zaczepna i śmiała przy nim, pięknie stróżuje, kiedy trzeba to narobi hałasu, jest naprawdę wspaniała, niestety kiedy próbuję przejść się z nią po polnej drodze, tak po prostu na spacerek, ona się boi. Jeden pies szczeknie, tam drugi,trzeci i cała wioseczka szczeka, a Tora nie wie gdzie się wtedy schować. Przytulam ją, mówię że wszystko w porządku, żeby się nie bała, ale jej tak strasznie bije serce, ona ma jakąś fobię. Ostatnio wzięłam ją i było wszystko ok, dopuki z ok.20m nie zobaczyła idącej dziewczynki, najpierw niepokojąco warknęła i szczeknęła, a z każdym zbliżającym się krokiem tej osoby ona mi się wyrywała :(. Nie pozostało mi nic innego jak wrócić z nią do domu, a przeszłyśmy zaledwie może 150 m... i tak jest ciągle, za każdym razem kiedy ją wezmę. Jednak na swoim podwórku czuje się naprawdę wspaniale, jest szczęśliwa, to widać. Uwielbia bawić się z domownikami, z lakim - jej współtowarzyszem ;). Chciałabym, żeby minęła jej ta bojaźń, naprawdę przeraźliwa, chciałabym móc normalnie, bez obaw wyjść z nią do lasu który jest nie opodal, żeby się wybiegała, żeby zaznała trochę takiej wolności, przestrzeni, rozumiecie co mam na myśli. Najgorsze jest to, że ona naprawdę chce iść na spacer, bardzo się cieszy kiedy biorę smycz i zakładam jej, mam wrażenie że naprawdę na to czeka, dopóki nie przestraszy się niczego. W te wakacje, chciałabym ją zabrać nad jezioro, ona kocha wodę, ale obawiam się, że gdy tylko zobaczy nowe otoczenie, ludzi, nie daj Boże inne zwierzęta, to zacznie uciekać i nie sprawi jej to przyjemności, tylko ból i paniczny strach. Szkoda mi jej, kocham ją całym sercem i chciałabym jej pomóc, ale nie potrafię, nie wiem już co robić, skoro z nią nie da się przejść nawet 200m , musiała by być chyba zupełna cisza i wyludnienie, żeby poczuła się pewnie.
Mam nadzieję, że coś mi doradzicie, że jeszcze nie jest za późno :). Pozdrawiam!