Cudne historie!
Mnie się przypomniała a propos zatrzaśniętych drzwi nasza historia z wyżej wymienianym Pakusiem.
Otóż wybrałam się z moim mężem do teatru, później romantyczna kolacja ( nie było jeszcze naszych córek na świecie

), i w domu byliśmy ok.północy.
Mieszkaliśmy wtedy na cudnym poddaszu na wysokości 5 piętra.
Drzwi mięliśmy antywłamaniowe które od wewnątrz po przesunięciu odpowiedniej zasuwki zamykały się na amen i od zew. nawet z klucza nie można było dostać się do środka.
Jak możecie się domyślać nasz Pakuś z radości, że już wracamy zaczął skakać na drzwi i zamknął się od środka na amen. My ogłupili po jednej stronie,po drugiej szczekający z radości pies... co tu robić.
Mąż zszedł na półpiętro wyjrzał na zew. jaka jest odległość od okna na klatce do naszego okna balkonowego i stwierdził, że nie ma rady spróbuje zrobić wielkiego kroka (ma długie nogi przy wzroście 1,90) z okna na klatce na nasz balkon który był uchylony.
Ja struchlałam...
Buty miał eleganckie i gładką jak lustro podeszwę, garniturowe spodnie wcale nie rozciągające się i ja z fobią , że zaraz będę miała lub nie męża w kawałkach. Naprawdę się bałam, ale się mojemu bohaterowi udało.
około godziny 1.00 byliśmy u siebie w domu, a Pako był rozanielony!
Zasuwkę zablokowaliśmy

Potem aż się dziwiłam, że nikt nie wzywał policji bo to wyglądało na autentyczne włamanie!!!

Taki był nasz Pako.