Pora na kolejny odcinek serialu "Totalna załamka"
Myślę, że dziś powieje lekkim optymizmem

Dzięki
AniGD zdjęcia RTG Bony, a właściwie jej stawów trafiły pod lupę profesora Kopczewskiego. O szczegółach wizyty lepiej pewnie opowie Ania, bo to Ona była u profesora osobiście.
Oczywiście profesor potwierdził "bałagan" w stawach Bony. Podobno na początku rozważał zabieg operacyjny, ale później stwierdził jednak, że to ostateczność i że zaczniemy od czegoś innego. Ja osobiście rozmawiałem z nim dziś przez telefon i oto czego się dowiedziałem:
- Mam znaleźć w Poznaniu lek o nazwie CARTROPHEN VET i weta, który go poda. Lek podaje się w zastrzyku. Seria to pięć iniekcji w odstępach 5-7 dni.
- Po trzecim zastrzyku zadzwonić i opowiedzieć o rezultatach.
- Po skończonej kuracji najprawdopodobniej pojawić się w Gdańsku z Boną w celu "namacalnego" zbadania Bonusi.
Usłyszałem też baaaardzo ważne słowa, które chciałbym tu wszystkim napisać tłustym drukiem:
Profesor uważa, że
jeśli pies funkcjonuje w miarę normalnie, to lepiej utrzymywać stawy w takim stanie w jakim są niż "rozgrzebywać" je operacyjnie. Powiedział, że nawet raz w roku taka seria zastrzyków może być podawana. Operacja to ostateczność! Porównał to do sportowca, który po operacji może być już tylko zdrowym... trenerem. To jego słowa - nie moje. Profesor upatruje szansy dla Bony w tym właśnie leku, choć oczywiście nie wyklucza bardziej drastycznych metod leczniczych, ale to dopiero wtedy, gdy leczenie nie zadziała i po osobistym zbadaniu łapek Bony.
Poza tym pogadaliśmy chwilę o Poznaniu, o budowie stadionu Lecha na EURO 2012 i o tym czy Lech Poznań zdobędzie w tym sezonie tytuł Mistrza Polski

Rację mają zatem ci, którzy twierdzą, że profesor, to bardzo sympatyczny człowiek. Przynajmniej przez telefon. Na koniec podziękował mi za miłą rozmowę. Niby to normalne, a jednak rzadko spotykane - niestety... Czapki z głów!
Jeszcze raz oficjalnie dziękuję AniGD za pomoc i zaangażowanie! DZIĘKUJĘ
A tak na marginesie, to Bona od ładnych kilku dni czuje się wyśmienicie i przejawia psie ADHD w najczystszej postaci. Ja niestety padłem ofiarą grypy jelitowej i napady głupawki w wykonaniu Bony osłabiają mnie jeszcze bardziej. Ale tylko fizycznie, bo psychicznie czuję się cudownie widząc Bonę pełną życia i energii.
I chciałem Wam jeszcze powiedzieć, że leżałem przez trzy dni w łóżku (wielka sobota i całe święta) i Bona nie odstępowała mnie na krok. Cały czas była przy mnie. Albo na łóżku z pyskiem na moim ciele, albo pod drzwiami łazienki kiedy "walczyłem ze sobą"

. I tylko patrzyła tymi swoimi oczkami jakby chciała zapytać "już ci lepiej?" Nawet na spacer nie chciała wychodzić... Mam najcudowniejszego psa pod słońcem!
Pozdrawiam i proszę nie piszcie nic złego o tym leku nawet jeśli taką macie wiedzę, bo się załamię...