meggy napisał(a):Metoda na krycie w obcym skojarzeniu nie daje gwarancji na to ze szczenieta urodza sie zdrowsze od inbredowanych.
Małgosiu nikt tu nie wymaga gwarancji

co najwyżej mówimy o zwiększeniu lub zmniejszeniu ,,ryzyka"
Beata i Fiona napisał(a):W tej dziedzinie mało kto ma czyste sumienie, i prawie każdy ma sekrety, którymi nie może osłabić swojej pozycji wobec tak dużej konkurencji.
Beatko jak to można przeczytać w regulaminie, który przypomniał tu Bober hodowla psów rasowych w Polsce prowadzona jest w sposób ,,amatorski"... a słowo ,,konkurencja" to mi przynajmniej z jakimś biznesem się kojarzy, no może ze sportem jeszcze... Naprawdę nie ma obowiązku ,,wyścigu szczurów" w hodowli, może kogoś urażę (znowu

) ale jeśli ktoś ma ,,mus" sprzedaży i ukrywa istotne informacje o swoim psie z obawy o to, że mu się szczeniaczki nie sprzedadzą to raczej może powinien zająć się czymś innym niż hodowla psów rasowych...
Naprawdę czasem odnoszę wrażenie, że niektórzy hodowcy mają wszystkich ,,zwykłych" kupujących za z lekka upośledzonych. Tymczasem wielu z nas zdaje sobie sprawę z tego, że wyhodować w 100% zdrowe zwierzęta przy obecnym stanie wiedzy jest raczej niemożliwe

jednak pewne ,,zagrożenia" można
próbować zminimalizować.
I teraz załóżmy, że Koja (o której wiadomo, że odeszła na chorobę o której przypuszcza się, że jest dziedziczna) zdążyła mieć potomstwo, dalej że część tego potomstwa okazała się ,,wybitna" i użyta w dalszej hodowli po jakimś czasie dochodzi do skojarzenia w którym Koja pojawia się dajmy na to 4 krotnie na przestrzeni 4 pokoleń... przykro mi, może jestem głupim ignorantem, który nie wie o co ,,chodzi" w hodowaniu ale ja tego szczeniaka nie kupuję...
Oczywiście nie wiemy na pewno wielu rzeczy o psach czyli na 100% nie możemy założyć, że pies który Koi nie będzie miał wcale w rodowodzie nie odejdzie z powodu dysplazji nerek ale czy w skojarzeniu gdzie Koja jest spotykana kilkukrotnie nie wzrasta ,,ryzyko" choroby?