Moja "mała cholera" nadwyrężyła łapę. Byłam u weta. Obadała wszystkie łapiszony. Wykluczyła zapalenie kości. Stwierdziła, że to musi być kontuzja. Dostał zastrzyk - coś przeciwbulowego i przeciwzapalnego. Dała jeszcze przeciwzapalne w tabletkach na trzy dni. Mam go bacznie obserwować i ograniczyć wygłupy (co bardzo jest trudne bo ta cholera ciągle chce wariować).
Jak się znacznie nie poprawi w ciągu 2 dni - to mamy szybko wrócić. Jak wszystko będzie ok to w sobotę na profilaktyczną kontrolę.
W gabinecie pękałam z dumy bo wetka bardzo go chwaliła. Dał sobie zajrzeć bez problemu w ząbki, w uszy i wymacać tu i tam

.
Na wagę wszedł za smaczkiem

- Waży troszkę ponad 42kg. Wetka powiedziała (po obmacaniu żeberek), że wszystko jest znakomicie i waga prawidłowa, no i że pięknie wygląda.
A nad jego usposobieniem to się rozpłynęła
Pańcia oczywiście pierś do przodu i głowa do góry (o zadartym nosku nie wspomnę) - się wie, że najlepsiejszy piecho świata!