Agata napisał(a):Mi po prostu marzy się sytuacja, w której gdyby (tfu tfu) urodził się u mnie w hodowli maluszek z jakąś nietypowa wadą mogłąbym bez cienia wątpliwości chwycić słuchawkę, zadzwonić do innego hodowcy tej samej rasy, opowiedzieć dokładnie co się dzieje, liczyć na jakąś radę, wskazówkę, podzielenie się własnym doświadczeniem. Fajnie by było, gdyby wszyscy hodowcy tak robili i robić mogli. Bez dokładnej (nie przekłąmanej) wiedzy na temat linii hodowlanych hodowcy nie są w stanie ze sobą współpracować efektywnie. Natomiast w Polsce (jak i pewnie w wielu krajach) "złe przypadki" nie służą niestety wyciągnięciu konstruktywnych wniosków, a jedynie cieszą konkurencję i stanowią pokarm dla plotek. Myślę, że to też kwestia grzmienia na temat eliminowanie z hodowli psów, którym cokolwiek dolega. Uważam, że w przypadku dziedzicznych, poważniejszych chorób powinno się to robić...ale powinniśmy mieć świadomośc, że ogrom chorób jest uwarunkowany przez geny recesywne, że dostępne są już testy genetyczne, wykluczające nosicielstwo pewnych genów. Dlatego też wiedza o nosicielstwie, czy chorobie psa powinna służyć mądrym kojarzeniom, dążącym do wyeliminowania genu z populacji, ewentualnie utrzymania go w formie zdominowanej. U nas natomiast jakakolwiek przypadłość powinna być równoznaczna z wykluczeniem...i pewnie też po części dlatego ludzie się boją ujawnić dysplazję C, czy nawet B...może dlatego w Polsce wszystkie psy są wolne od niej?

Brak czasem , choćby dyskutantom na forum wyważenia, świadomości tego, że hodowla wymaga kompromisów, nie tylko cięć i eliminacji...tą drogą tez się raczej nigdzie nie dojdzie.
Ja tu w kwestii etyki hodowli a nie w sprawie oceny innych i ich motywacji. Chciałabym zwrócić uwagę na słowa Agaty. Bardzo wielu dyskutantów podjęło decyzję o zaniechaniu hodowli bo pies ma jakąś wadę. Wszyscy wiemy, że nie ma psa bez wady. Jeden ma białą plamkę a inny podkulony ogon na wystawie. Tylko hodowca wie jaki naprawdę jest jego pies. Najczęściej jest prawie doskonały ale...I tu pytanie, czy nie zaprzepaściło się doskonałego np pod względem żywotności i zdrowia genotypu z powodu plamki na karku?
Plamka taka przy odpowiednim krzyżowaniu może nigdy nie pojawić się u potomstwa i z drugiej strony, idealnie wybarwiony, piękny pies może być słabowity...itd wszyscy to wiedzą. Rolą hodowcy jest staranne przemyślenie decyzja czy m i m o takiej czy innej wady decydować się na krycie, czy nie. Jakie są szanse i jaki jest sposób, żeby wady wyeliminować u potomstwa i na koniec, jaki jest m ó j kierunek hodowlany. Powiem o sobie, choć jestem początkującym hodowcą ( I słabo mi idzie

) biorę jako cel po pierwsze zdrowie a po drugie cechy "pierwotne" rasy takie jak inteligencja, sprawność fizyczna, odwaga i zdolność do rozeznania sytuacji i i łagodność. Jak widać, tymi cechami nie bardzo można pochwalić się na wystawach.Rzadko takie cechy idą w parze z wybitną urodą, tak już jest. Ten system oceniania psów nie sprawdza ich. Ale nie ma innego i dlatego staram się pokazywać swoje psy wymagającym sędziom w nadziei, że w ten sposób uzyskam rzetelny i w miarę wielostronny ogląd. Z ocenami dobrych sedziów, na dobrych wystawach można ignorować opinie w środowisku, że ten zwierzak ma to czy owo nie tak.. Oczywiście pod warunkiem, że się jest uczciwym wobec swoich poczynań, nie zamalowuje się, nie kupuje świadectw itd...
Myślę, że jest to kolejna dyskusja w której bardzo silny jest akcent potępianie hodowców za tąką lub inną decyzję. Huzia na tego co rozmnaża psa z podkulonym ogonem( Ja, choć nie jestem w życiu strachliwa, to gdybym miała ogon, też bym go podkulała na wystawach

) huzia na tego, który uznał dysplazję B za małą wadę. Wielu z nas , znając prawdziwą wartość swoich psów nie odważy się na hodowlę w atmosferze tak silnej i co tu mówić, pewnie i zawistnej presji innych.
Oprócz swoich marzeń, hodowca musi brać pod uwagę fakt, że te szczeniaki muszą iść do ludzi, muszą spełniać oczekiwania nabywców i że trzeba je "zareklamować". Tu znów problem etyczny bo dokonaliśmu wszelkich starań a coś przecież może wyleźć. Więc mówimy, że szczeniak z e starannego kojarzenia , że będzie z niego pociecha i potem diabli wzięli i mają cię za oszusta albo powiesz że z tego malca nie będzie medali i potem jest żal że taki fajny a po sterylce.
To tylko ułamek problemów i rezterek na które narażony jest ktoś, kto zdecydował się na potomstwo swojego psa. Warto o tym wiedzieć bo na tym forum i w tym środowisku znajdą się i tacy którzy będą próbować ośmieszyć konkurencję, wytkną każde potknięcia albo puszcza brzydką plotkę ale też tacy, którzy podzielą się wiedzą, podeprą w chwilach zwątpienia, pomogą .
Tacy, którzy naprawdę szkodzą rasie raczej tu nie występują, więc rzeczywiście byłoby znacznie przyjemniej mniej obmawiać, mieć więcej do siebie zaufania, częściej prowadzić takie jak ta dyskusje i liczyć na wzajemne zrozumienie, ale bez przesady, jak wychodzi się na ring albo na forum to wiadomo-po to żeby inni oglądali i komentowali i jakoś to trzeba przełknąć .