Dziś 8 dzień  

 szwy suche, Eska dała mi przespać całą noc - pominąwszy drobny epizod o północy (co ona ma z tą północą 
  
 ) kiedy to zaczęła się tak intensywnie myć, że mlaszczeniem skutecznie obudziła męża. Obśliniła swoje gustowne czarne "body", więc musiałam ją przebrać w czysty, suchy T-shirt, bo jak takiego obślinionego prosiaka w łóżku trzymać 
  
 . Ogólnie jest pięknie - Esia drugą noc przespała z Panem w łóżku a Pani nadal na dywanie.... 
 Przy okazji wczorajszej wizyty w gabinecie okazało się, że Esia po zabiegu była bardzo dzielna, spokojnie leżała, żadnej paniki (ach, jaka byłam dumna). A Pan&Pani/ doktor ... zakochali się w Dużych Szwajcarach i ......   
i zobaczymy  co z tego wyniknie. Ja osobiście z serca im życzę trójkolorowego słodziaka w domu, bo to przesympatyczni ludzie i razem tworzyliby niezłą ekipę włączając w to fajniutką labradorkę, którą aktualnie mają.
 Bardzo mnie ucieszyło, ze Esia chętnie weszła do gabinetu  

 i  spokojnie pozwoliła się obejrzeć. Myślałam, że po zabiegu jakiś strach jej zostanie, ale nic. Chodziła po gabinecie, obwąchiwała kąty dopraszała się głaskania i przytulania od wetów  
  
  - luzik jak u babci na pączkach  
  
  
 No właśnie - Magat -jak??????   Konia z dwoma rzędami temu, co zna jakiś sposób. Wczoraj po wizycie wpadłyśmy na chwilę do pracy zajrzeć jak radzi sobie koleżanka, która mnie zastępuje, przywitałyśmy się ze znajomymi i poszłyśmy do sklepu zoologicznego po jakieś smakołyki. Pani w sklepie jest przemiła i zawsze zaprasza Esie do środka więc nie musiałam jej zostawiać w samochodzie. Spacer w sumie długi nie był bo z jakieś 800 m, ale Eska tak ciągnęła na smyczy, ze mnie do wieczora ręka bolała  
  
 . Tydzień czasu bez spacerków i już  pies zapomniał czego Pani uczyła  
    
  
  
 Energia ja strasznie rozpiera, w domu wariuje, w ogrodzie już żaden kot nie może się pokazać..... chwilami mam ochotę kupić kajdanki i przykuć ją do kaloryfera. Ale nie zrobię tego, bo.....   kto mi potem kaloryfer z powrotem do ściany przykręci 
  
  
  
  
  
  
 
