Negra wakacyjnie:

Jestem z mojego psiego dziecięcia dumna jak paw. W sumie to pewnie na wyrost, ale co tam. Moje dwu i pół miesięczne maleństwo musiało się nagle stać całkiem dużym pieskiem, które ze spokojem znosi wszelkie nowości. Już w pierwszej godzinie wakacji pokazała swój entlebucherski charakterek i nie chciała siedzieć u nikogo na rękach.
Negra chce się bawić i nareszcie znalazła szczeniaka równego jej wzrostem. Zachęcała Maję do zabawy, trącała łapą, łapała za pysk, podszczekiwała. Maja długo nie wiedziała o co chodzi, w końcu dała się wciągnąć w zabawę. Niestety tylko na jej warunkach: kiedy ona chce i jak ona chce. W przeciwnym razie był warkot, ujadanie i rzucanie się z zębami. Negra zarobiła szramę nad okiem. W zabawie podobało mi się to, że Negra ustawiała się barkiem do zębów. I że starała się przewidywać kroki Maji. Po co biegać 8 razy dookoła krzaka, skoro można poczekać aż Maja wybiegnie z drugiej strony?

A dumna jestem też z tego, że Negra nie skakała na wszystkich ludzi ja wołających i cmokających, że weszła na pomost i za mną do wody (choć potem był płacz), że dzielnie przemaszerowała z nami godzinę dookoła jeziora i że w ogóle zachowywała się mądrze jak na szczeniora.
