Eśka krwi w moczu nie ma i siusia tez normalnie - tzn tak jak dotychczas. Żadnych wycieków już nie widać. Jedyna widoczna zmiana to lekko powiększona "sisia" - sorki za nazwę

ale jakoś mi to lepiej brzmi niż "zewnętrzne narządy rodne". Jak jej przemywam rivanolem to stoi spokojnie, a normalnie nie lubi jak się ją tam dotyka. Odnoszę wrażenie, ze ją tam chyba swędzi i stąd to częste wylizywanie. Może to podrażnienie wywołane nieprawidłowym pH moczu? Albo chemią z pola? Eska na razie wygląda jak kwitnący okaz zdrowia, więc nie będę na razie "gnębić" moich wetów

tym bardziej, ze jeszcze nigdy nie zawiedli i zawsze się bardzo starają

, aczkolwiek tez brałam pod uwagę "błąd w sztuce"
