Podczas budowy naszego domku wspaniały Pan hydraulik zepsuł wszystko co mógł, łącznie z przyłączem wody (stara rura z nową). Efekt był taki, że pewnego ranka obudziliśmy, jako własciciele pięknego bajora na działce. Mąż jak zawsze wyszedł rano na ogródek z naszym śp. jamnikiem. Po czasie przeznaczonym na poranne załatwienie pszelkich potrzeb szukał go, wołał, bo śpieszył się do pracy. Niestety jamol, jak to jamol miał pilniejsze sprawy do załatwienia w ogrodzie, niż powrót na domowy fotel.
Mąż przechodząc koło nowego bajora zobaczył wypływające pęcherzyki powietrza. Nie zastanawiał się tylko wskoczył do środka (1,5m wykop). Nurkował szukając topiącego sie jamnika. Po długiej walce usiadł na brzegu owego wykopu zrozpaczony brakiem psa. Podniósł głowę i zobaczył naszego kochanego Moriska, jak siedzi koło niego i patrzy z litością na jego zniszczone rzeczy. Cóż w tzw międzyczasie jamnik zakończył pilne kopanie kolejnego dołka i sam zadecydował o powrocie do domu. Wracając do domu zobaczył Pana robiącego dzwiwne rzeczy (kąpiel w błocie w stroju służbowym) i postanowił przcupnać sobie i popatrzeć na takie cudo!!
