Nie pamiętam dokładnie. Zajrzałam do archiwum GG na zapis rozmów z wetem. Ok 13,20 Esia dostała "głupiego jasia", parę minut po 16,00 było po zabiegu i zaczęła się wybudzać, a odebrałam ją między 18-19, bo moi weci wydają tylko w pełni przytomne zwierzaki. Wet poprosił bym została w progu gabinetu, żeby zmobilizować Esię do samodzielnego wyjścia z gabinetu i wejścia do auta. Aczkolwiek w tym wejściu musiał jej pomóc - sam, bo ja nie bardzo wiedziałam gdzie ją złapać by nie urazić.
Esia chwiała się, łapy jej sie trochę rozjeżdżały, ale na mój widok zamerdała ogonem i rozdziawiła paszczę w szwajcarskim uśmiechu

.
Ja też zastanawiałam się nad wyborem weta bo znajomi polecali swojego. Zdecydowało jednak - na równi -moje zaufanie i ogromna dyspozycyjność wetów.