Wróciliśmy wczoraj z Bydgoszczy. Było bardzo wakacyjnie. Najfajniejsze były wesołe czarne ogony z białymi pędzelkami podskakujące za żywopłotem jeśli tylko popatrzyłam w okno - po prostu zberniliśmy ośrodek.Bardzo cieszę się ze spotkanie wielu forumowych przyjaciół.Oto mała relacja.
W Borównie zajmowałem się głównie podrywaniem panien
niezależnie od rasy
Tęsknie ich wypatrywałem
Choć na czas pobytu na polku byłem psem łańcuchowym (ciekawe czemu

przecież jestem bardzo grzeczny)
i dekoracyjnym (tu zamiast krasnala)
Potem była wystawa
"Ciocia" Ula poznała co to jest wystawiać psa któremu nie smaczki w głowie
Lądowaliśmy bezpiecznie na 3
Ciągnąłem też jakieś ciężary, szkoda, że za pierwszym razem pańcia poprosiła pewnej uroczej suni, że ma stanąć na mecie, bo trochę pomyliłem kierunek. Potem już było ok
Załapałem się też na fotkę z sędziną - bardzo miła pani - uwolniła mnie od "namordnika"
Potem już była część krajoznawcza wyprawy i wizyta w Biskupinie
Oczywiście nie omieszkałem się wykąpać w jeziorze Biskupińskim i przybrać swój zwykły wizerunek brudnego berna (Kuba narzekał, że przez całą drogę zalatuję bajorem - jakiś dziwny - on perfumami nie pachnie a ja w końcu dbam o czystość w końcu nie kąpałem się całe 5 dni!)
I tak to dotarliśmy do domu, wreszcie pańcia szczęśliwa bo raczyłem zjeść obiad, może utyję
