Kasiulka napisał(a):Magda - teraz odpisałaś mi normalnie, wcześniej nie
![:-P](./images/smilies/icon_razz.gif)
.
To przepraszam - emocje.
Nie wzięłabym na siebie "trudnego psa" - jeśłi od razu bym widziała powazne problemy z kilku powodów:
a) małe dzieci w domu
b) pozostałe psy w domu
c) świadomość ograniczonej włąsnej wiedzy
d) braku wsparcia - logistyka i zbyt duża odległość od możliwego super szkoleniowca
I bardzo słusznie!
Jednak gdyby kiedykolwiek trafiłyby mi się z psem problemy które "wyszłyby w praniu", z pewnością ze względu na znajomość własnego charakteru nie odpuściłabym i tak długo uczyła siebie i psa aż wyszedłby na prostą - taka karma...
Nigdzie nie napisałam, ze kazdego psa wystarczy strzelic w pysk,napisałam ze gdyby MOJ pies zawarczał w konkretnej sytuacji odbierania mu czegoś tam co uznałabym ze ma mi oddać - wtedy znając siebie taka byłaby moja reakcja - nie mniej ni wiecej.
Dyplomatycznie pominę...
![;-)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Albo skwituję anegdotką - moja mama (lat prawie 80) kiedy się jej skarżyłam, że Fred strasznie ciągnie na smyczy, mówiła, że ona by sobie poradziła - dałaby mu klapsa i natychmiast by się uspokoił.
Hovka bym na siebie nie wzieła - własnie dlatego ze znam siebie mam takie a nie inne rasy - moim zdaniem to raczej dobrze o mnie swiadczy
![;-)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Bardzo dobrze! Dla mnie hovki też są dużym wyzwaniem. Kiedy kupowałam Freda, to nikt w Polsce nie wiedział "z czym to sie je". Myślałam, że od berneńczyka różni go tylko umaszczenie.
![;-)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Natomiast biorąc Erę, wierzyłam, że mając już wieloletnie doświadczenie z samcem, z młodą suczką poradzę sobie "z palcem w nosie". Rzeczywistość troszkę przrosła moje oczekiwania. Dlatego stale się edukuję i zasięgam porad osób mądrzejszych ode mnie.
Zmierzam do tego, że szkodliwym jest mówienie ( wątku Bazyla m.in), że grzebanie w misce psa jest fanaberią właścicieli.Jest jedną z czynności, których nauczenie będzie procentowało w licznych zyciowych sytuacjach, co nie znaczy ze zawsze i wszedzie zkazdym psem bedzie to łatwy proces.
Owszem, to się w życiu może przydać, ale nie jest absolutnie niezbędne. Jednak w przypadku Bazyla może być już na to za późno - tak jak w przypadku Ery. Fredowi w misce grzebałam kiedy chciałam, bo biedakowi nawet do łepetyny nie przyszło, że pańcia może coś zabrać - a tylko dorzucić.
Chcialam przez to powiedziec, ze kazdy pies, kazda rasa moze być inna.I sytuacje tez mogą być rózne.I to wcale nie znaczy ze sie jest włascicielem "do kitu"
![:-?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Bardzo słuszna konkluzja!
![:-D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)