Z tym chrapaniem na kanapie to jakieś ewidentne plotki i pomówienia

, spójrzcie tylko jak grzecznie siedzę na fotelu

A wczoraj pan rzucił propozycje by wybrać się wreszcie na spacer. Pan już jesienią miał ambitne plany by czasami wybrać się na dłuższe wędrówki, ale moja łapka zaczęła kuleć i fajny pan doktor ograniczył spacery, az do wyjaśnienia problemu. Masakra. Problem się nie wyjaśnił choć moje zdjęcie (RTG) objechało niemal całą Polskę i było oglądane przez wielu specjalistów. A łapka jakoś tak z czasem zaczęła pracować prawie normalnie. Zatem państwo postanowili sami sprawdzić moja kondycję i poszliśmy wczoraj na miasto

Pogoda była prawie wiosenna

Ale i tak szybko upaprałam sobie łapy i podwozie

Ale za to gdzie ja byłam, co wąchałam i co widziałam to godzinami by można opowiadać

Spotkaliśmy nawet fajną entlebucherkę z Porażyna, która obecnie mieszka na Osiedlu Kopernika ze swoim sympatycznym Państwem.
A po spacerze już tak przyjemnie nie było - pani stwierdziła, ze w "takim stanie" do pokoju mnie nie puści i najpierw zaciągnęła mnie do łazienki i "wyprała" brrrr..... fuj.....
Za to potem juz był spokój
Najpierw suszyłam się na fotelu

A pani dręczyła mnie błyskami aparatu

(mogłaby wreszcie przestac i dać mi odpocząć....)

A potem przygotowała nasze łóżko, otuliła mnie kocykiem i schowała ten koszmarnie błyskający aparat i pozwoliła wreszcie spaaaaaać

A rano pani postanowiła realizować swoje postanowienie codziennych spacerów... a ja jej na to:
-Po wczorajszych 12 km możesz mnie co najwyżej w brzuszek pomiziać
