Ponieważ dwupak berneński jest nie do opisania i jego cudowność można jedynie pokazać za pomocą zdjęć - zakładamy niniejszym galerię. Bo Niuniuś jest boski

Mieszka z nami niespełna miesiąc, a wszyscy mamy wrażenie, jakby był z nami od szczeniaczka. Niuniuś jest miłością wypełniony po czubki rozwianych uszu, zachowuje się - hmmm, jak nie do końca wychowany szczeniak. Memła wszystko. Najbardziej lubi memłać Wojtka kurtki ( na większości z nich pojawiły się już gustowne łaty

), jak pisałam wcześniej "zeżarł" fotel i dwie kapy, ale ostatnio zawłaszczone przedmioty co najwyżej obślini i się do nich poprzytula. Co by nie mówić - Niuniuś nie zostaje sam nawet na chwilę, a moja Mama śmieje się, że awansowała na Niuniusiową niańkę...
No i wiemy już chyba jak to się stało, że Niuniuś komuś zginął. Otóż Niuniuś poza ogrodzonym terenem zmienia się w misia o bardzo małym rozumku i oddala się bez zastanowienia i opamiętania. Na początku chodził przy nodze jak anioł, ale poczuł się pewniej i po kilku dniach poooszedł. No to ja za nim biegiem drogą gminną rozjeżdżoną i błotnistą, kurcgalopkiem, z rozwianym włosem krzycząc na całe gardło " Niuniuś, debilu poczekaj!" I tak ponad kilometr. Wysłałam za nim Milę, dogoniła go i zajęła, doleciałam z zadyszka, a Wojtek dojechał w tym czasie samochodem i Niuniuś zadowolony z siebie wskoczył do jeepa. Na drugi dzień dalej miałam wrażenie, że nie mam płuc

. No ale efekt jest taki, że ogrodzenie zostało wzmocnione na maksa, Niuniuś chodzi na spacery na lince ( straszny dzieciuch z niego - ma jeszcze ten odruch, że jak się zmęczy - kładzie się i " mówi, że dalej nie pójdzie...), a w ogrodzie też cały czas ktoś ma ich na oku - generalnie Niuniuś nie zostaje sam. No i imię pasuje do jego charakteru, bo to taki...Niuniuś jest
