Byłyśmy wczoraj u weta. 
Wet zbadał ortopedycznie łapy - i nic. A rok temu piszczała przy prawym łokciu. Wet orzekł wstępnie, ze prawdopodobnie przeforsowana. Ma tygodniowy szlaban na spacery i ogólne zalecenie "oszczędzania się", czyli bez szaleństw. Babol na pysiu wrócił mniej więcej do swoich rozmiarów tyle, że mienił kształt. Pod palcami nie wyczuwa się już dużej pestki z dyni (w łupince) tylko fasolę JAŚ. Z płaskiego zrobiło się zaokrąglone. Eśka dostała jednorazowo sterydowy zastrzyk przeciwzapalny i mamy poobserwować trzy dni. 
Bulwa nadal nie jest bolesna, Esia daje to sobie wymacać na wszelkie sposoby. Apetyt i pozostałe tematy jak najbardziej w normie, dziś rano pospała a po południu Grzesiek wywalił psy na ogród bo omal nie zdemolowały pokoju 
  
  
  -normalnie pałer, adehade i wszystko naraz. 
Teraz śpią jak zarżnięte 
  
  
  
 Aż mi je szkoda na kolacje budzić 
  
 Nie wiem co z tą bulwą dalej....
USG nic istotnego nie pokaże, do RTG trzeba by ją usypiać, a ja narkozy bez potrzeby nie chcę, poza tym nie wiem czy to by coś dało. Do Zoperowania i usunięcia ? - wet twierdzi, ze to bardzo kłopotliwe miejsce, ze trzeba by kawałek policzka wycinać. 
Więc co? Powtórzyć biopsję cienkoigłową?  - 
Doktor wspominał coś o pobraniu wycinka... 
qurde, jak ja nie lubię takich zagadek 
  
  
  